Takie mecze na pewno przykuwają uwagę fanów. Na I-ligowym szczeblu, a właściwie na 2. szczeblu rozgrywek, derbowego meczu nie było od ponad 13 lat. Wtedy to zawiszanie toczyli boje z Elaną Toruń. Teraz zmieniła się geografia klubowa i rywalem bydgoszczan jest grudziądzka Olimpia. Jak głosi sportowe porzekadło: w derby trudno wskazać faworyta. Nie inaczej jest w potyczce Olimpii z Zawiszą.
Walka z czasem
Sobotni mecz będzie 17. w historii potyczek obu klubów. Bilans jest wyrównany. Sześć zwycięstw Olimpii oraz po pięć remisów i porażek. Jeśli analizuje się ostatnie 3 sezony, to nikt nie może czuć się pewnie. W sezonie 2007-08 zespoły rywalizowały w IV lidze, w 09-10 w II lidze. W kolejnym górą był jednak Zawisza. Niebiesko-czarni ograli Olimpię na jej stadionie w Pucharze Polski 2:1. Potem wywalczyli na Piłsudskiego remis 1:1. Z kolei na wiosnę wygrali na Gdańskiej 2:1.
Przeczytaj też: Robert Malinowski kontra Rafał Bruski! [szczegóły]
Tyle historii. Pora skupić się na sobotniej rywalizacji. Wiele wskazuje, że oba zespoły mogą nie przystąpić do niej w optymalnym składzie. W drużynie Olimpii na uraz łydki narzeka Dziedzic, a Ruszkul walczy z bólem w kolanie.
- Janusz ma pecha - mówi trener Marcin Kaczmarek. - Najpierw leczył łydkę po meczu z Łęczną. Po spotkaniu z GKS pojawił się ból w drugiej. Nieco lepiej jest z Piotrem. Badanie USG nie wykazało naderwania więzadeł w kolanie. Walczymy z czasem. Może obu uda się postawić na nogi do soboty - dodaje z nadzieją w głosie.
Kaczmarek nie będzie mógł skorzystać z Kowalskiego, który w meczu z GKS otrzymał czerwoną kartkę. Zakładając, że Dziedzica i Ruszkula uda się postawić na nogi, szkoleniowcowi Olimpii pozostaje pytanie: kto zastąpi na środku obrony kapitana biało-zielonych? Ma dwa warianty. W pierwszym może przesunąć na stopera Kościukiewicza. Wtedy na pozycji defensywnego pomocnika, obok Białka, zagra Kryszak. W drugiej opcji może postawić na Ptaszyńskiego jako partnera Dąbrowskiego. W takim wypadku jest więcej opcji w obsadzie defensywnych pomocników.
Pierwszy raz wychowanków
Sobotni mecz będzie wyjątkowy dla Białka i Dąbrowskiego. Ten pierwszy jest wychowankiem klubu z Gdańskiej.
Drugi był związany z Zawiszą przez kilka sezonów. Teraz obaj zagrają po raz pierwszy przeciwko bydgoskiej drużynie. Szczególnie dla Dąbrowskiego to będzie mecz, w którym będzie miał coś do udowodnienia. Pod koniec czerwca, po objęciu rządów w Zawiszy przez Radosława Osucha, nie porozumiał się w sprawie przedłużenia kontraktu z nowym właścicielem klubu. Teraz pewnie będzie chciał udowodnić, że pozbycie się go z Zawiszy było błędem.
Strzelecki problem
Janusz Kubot, opiekun Zawiszy, ma inny problem. O ile gra niebiesko-czarnych wygląda nieźle, szczególnie w obronie, to ze skutecznością jest mocno na bakier. Zaledwie jeden strzelony gol w 3 meczach jest wynikiem niezadowalającym. Ze składu wypadł, na około miesiąc, Imeh, który doznał kontuzji mięśnia przywodziciela. Leśniewski nie wykorzystał znakomitej okazji w Niecieczy. Jackiewicz zmarnował "setkę" z Olimpią. Kubot miał nadzieję, że któryś ze snajperów pokaże się z dobrej strony w Pucharze Polski przeciwko Gryfowi. Nic z tego. Zawiszanie strzelili co prawda 3 gole, ale nie awansowali, a 2 z nich były dziełem pomocników. Ma duży ból głowy. Pewnie postawi na Leśniewskiego, licząc, że dwukrotny król strzelców II ligi się przełamie.
Z kontuzją zmaga się także Ekwueme. - Mecz pucharowy miał mi dać odpowiedź, kto mógłby go ewentualnie zastąpić - mówi trener Kubot. - Ale w środku pola nasza gra nie wyglądała najlepiej. Puchar miał być szansą dla dublerów. Jednak wielkiej różnicy między zawodnikami z I a III ligi widać nie było. To była lekcja poglądowa dla tych chłopaków, którzy dopominają się miejsca w pierwszym składzie. Ten mecz pokazał, że czeka ich ciężka praca - twierdzi szkoleniowiec.
Spotkanie sobotę o 17.00. Relacja na żywo na www.Pomorska.pl
Czytaj e-wydanie »