- A na koniec wszystko polewamy lukrem albo posypujemy cukrem pudrem - mówią piekarze.
I jeszcze chrupkie ciastka o słodkim smaku, w kształcie złożonej kokardki wyrabiane z ciasta śmietanowego...
Pączki i faworki, bo to o nich mowa, są bohaterami każdego tłustego czwartku.
Na równi?
Powiedzmy, że pączki to aktorzy planu pierwszego, a faworki - drugiego (zdaniem sprzedawców pączki lepiej "schodzą").
A piekarze?
Oni są reżyserami tego spektaklu, który rozegra się jutro.
Wcześniej jednak do tego wszystkiego trzeba się przygotować. Dlatego najbliższa noc będzie dla piekarzy wyzwaniem: pączki i faworki trzeba zrobić.
- Pracować będziemy całą noc. Zazwyczaj robimy od 70 do 100 pączków, na tłusty czwartek musi ich być 1200 - zdradza pani Ania, ekspedientka z cukierni Adama Sowy we Włocławku.
- My też będziemy mieli więcej pączków i faworków niż w normalny dzień, ale tylko trochę - mówi Leszek Wilkowski, kierownik cukierni "Rogal" w Grudziądzu
Tłusty czwartek to ostatni czwartek przed wielkim postem, czyli ostatni moment, kiedy możemy się bezgrzesznie objadać się, i znak, że rozpoczyna się ostatni tydzień karnawału. Warto też pamiętać o pewnym, ludowym przesądzie, które mówi że ten, kto w tłusty czwartek nie zje ani jednego pączka, sprowadzi na siebie nieszczęście. I tyle.
"Więcej czytaj w dzisiejszym, papierowym wydaniu Gazety Pomorskiej" Znajdziesz też tam znakomity przepis Bożenny Szymańskiej na pączki.