- Ciężko się pracuje, gdy mieszkańców nie interesuje co się dzieje na osiedlu - mówi szef osiedla Andrzej Gąsiorowski. Przewodniczący przez pół godziny podsumowywał pracę zarządu w ostatnich czterech latach. Wymieniał organizowane i współorganizowane imprezy, związane z tym koszty, a także wskazywał załatwione problemy i wnioski, które nie zyskały - z różnych względów - zrozumienia. Mieszkańcom dano możliwość odniesienia się do pracy zarządu, ale jako że pytań nie było, sprawozdanie przyjęto jednogłośnie. Na przewodniczącego osiedla zgłoszono dwóch kandydatów - Andrzeja Gąsiorowskiego oraz Kamila Kaczmarka, który znany jest z głośnego krytykowania działań burmistrza i urzędników z ratusza.
Czytaj: Kolejne wybory osiedlowe. Leszek Pepliński przegrał po dogrywce
Podczas autoprezentacji Kaczmarek balansował na granicy spraw osiedla, odnosząc się często do ogólnej sytuacji w mieście. Jego wystąpienie spotkało się ze sprzeciwem Gąsiorowskiego, ale również i burmistrza Arseniusza Finstera, który wystąpieniem Kaczmarka poczuł się wywołany do tablicy. Gdy burmistrz chciał zabrać głos, Kaczmarek stanowczo zaprotestował, mówiąc, że Finster nie jest mieszkańcem osiedla i w tym punkcie nie powinien zabierać głosu. Kaczmarek sprowokował też burmistrza pytaniem, czy ten był może na wyborach... sołtysa u siebie na wsi (burmistrz mieszka na Zielonych Wzgórzach w gminie Człuchów). Jednak tym razem włodarz odrobił lekcje z zebrania na osiedlu Kolejarz i nie dał się sprowokować. Nie dał się wciągnąć do niczego nie prowadzącej dyskusji nie związanej z tym osiedlem. Dzięki temu można było przejść do wyborów. Niespodzianki nie było. Gąsiorowski zebrał 10 głosów, a Kaczmarek połowę mniej. Kaczmarkowi nie udało się dostać nawet do zarządu osiedla. Z pięciorga kandydatów jeden musiał odpaść i przypadło właśnie na niego, gdyż zebrał najmniej, bo tylko cztery głosy. Do zarządu weszli za to Ewa Ziętara, Bogdan Kuffel, Artur Eichenlaub i Teresa Mowińska.