Oprócz piłkarza Torino na dzisiejszej konferencji prasowej polskiej reprezentacji w Arłamowie pojawił się jeszcze pomocnik Kamil Grosicki oraz Hubert Małowiejski, odpowiedzialny w kadrze za rozpracowywanie rywali.
W porannym treningu udział wzięli wszyscy piłkarze obecni w Arłamowie, aczkolwiek na lekkie urazy narzekają Tomasz Jodłowiec i Bartosz Salamon. - Skoro trenowali, to znaczy, że nic się nie dzieje - powiedział Hubert Małowiejski.
Na konferencji wracano jeszcze do wczorajszego dnia i wielkiego zainteresowania kibiców otwartym treningiem. - Widać, że piłka nożna jest najważniejsza w naszym kraju. Dla kibiców to na pewno frajda spotkać się z nami. Trener Nawałka po zajęciach dał sygnał, że idziemy do kibiców, a na gwizdek kończymy rozdawanie autografów. Chyba zapomniał jednak gwizdnąć, bo trwało to 30-40 minut - śmiał się Kamil Grosicki.
- Fajnie, że wróciła moda na reprezentację. Dla mnie to nie problem zatrzymać się i dać autograf, czy zrobić sobie zdjęcie - dodał Kamil Glik.
Piłkarze do Arłamowa przyjechali jednak przede wszystkim pracować i na początku zgrupowania dostają trochę w kość od trenera. - Tego się spodziewaliśmy, że pierwsze dni będą cięższe. To ostatni moment, aby tak popracować. Im bliżej będzie meczów towarzyskich i samego Euro, tym pewnie obciążenia spadną - stwierdził Kamil Glik, który na razie nie miał okazji za bardzo skorzystać z atrakcji, jakie są do dyspozycji w Arłamowie.
- Po treningach staramy się odpoczywać. Może pod koniec zgrupowania uda się wyjść na spacer i pooddychać tym świeżym powietrzem - mówił. Cały czas spekuluje się, że odejdzie z Torino, ale sam zainteresowany się tym zbytnio nie podnieca. - Co pół roku wraca temat mojego transferu. Ci co mnie znają wiedzą, że dla mnie to teraz sprawa drugorzędna. Przygotowuję się ze spokojem i nie biegam na zajęciach z telefonem w ręku - uśmiechał się.
Grosicki o swojej roli w kadrze
- Na konferencjach będą pojawiali się kolejni piłkarze i prosiłbym, aby nie poruszać tematów transferowych. Na to przyjdzie czas kiedy indziej - zaapelował do dziennikarz Jakub Kwiatkowski, rzecznik Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Obu piłkarzom nie przeszkadza szum medialny i cała otoczka wokół reprezentacji Polski. - Trudno się od tego wszystkiego odciąć, kiedy cały czas dostaje się SMS-y i dzwoni telefon. Ja to jednak rozumiem i szanuję, bo to wasza praca. To znak, że Euro zbliża się - stwierdził Grosicki. - Ja jakiejś wielkiej "pompki" nie odczuwam i Twittera nie śledzę - śmiał się Glik.
Polscy kadrowicze dzisiaj po południu odbędą kolejny trening, a jutro do Arłamowa mają dojechać Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak, Łukasz Piszczek i Maciej Rybus.
W piątek natomiast odbędzie się spotkanie z sędzią Szymonem Marciniakiem, który będzie arbitrem na francuskiej imprezie, a w Arłamowie jest od wczoraj.
- Poruszone będą nowinki, jakie UEFA wprowadza na Euro i wiedza o nich jest niezbędna. Omówiona zostanie również kwestia sędziów bramkowych, bo w wielu ligach ich nie ma - wyjaśniał Hubert Małowiejski. - Myślę, że każda ze stron coś z tego wyniesie - dodawał Glik. - Na pewno takie spotkanie się nam przyda. Ja co prawda jestem zawodnikiem ofensywnym i staram się nie faulować, ale zawsze można się czegoś dowiedzieć - powiedział Grosicki, który przed Euro ma zamiar skorzystać jeszcze z usług trenera mentalnego. - Na taką imprezę trzeba być przygotowanym i fizycznie, i mentalnie. Pewnie odbędę jeszcze 2-3 takie sesje - usłyszeliśmy.