- Ludzie kołkami zagradzają drogi i chodniki przy blokach zapominając, że odcinają w ten sposób dojazd służbom ratowniczym. Aby dotrzeć do chorego, często zamiast najprostszą drogą, musimy kluczyć między budynkami. A cenne minuty uciekają - mówi Roman Gogol, kierowca karetki inowrocławskiego pogotowia.
Ratownicy od dawna zbierali się, aby dotrzeć do "Pomorskiej" i poruszyć na jej łamach temat zakołkowanych przez wspólnoty mieszkaniowe chodników i dróg dojazdowych na inowrocławskich (i nie tylko) osiedlach.
Na Nowym nieźle, ale na innych osiedlach...
- Świeżo upieczeni kierowcy ambulansów jadą na miejsce wezwania najprostszą drogą i... mają problem. Ci bardziej doświadczeni wiedzą, jak ominąć blokady w chodnikach. Trzeba jednak nadkładać drogi - opowiada Gogol. Są jednak miejsca, gdzie słupek słupkiem pogania. Wtedy karetki próbują dotrzeć pod bloki po trawnikach. Nie ma problemu, gdy jest sucho, ale gdy pada, zdarza się, że auta grzęzną w błocie. - Wtedy wzywamy na pomoc drugą karetkę albo strażaków, którzy swymi silnymi wozami wyciągają nas z grzęzawiska - relacjonuje ratownik.
Czytaj: Budować łącznik na inowrocławskim Rąbinie, czy stracić 3 miliony? To pytanie do mieszkańców
Zakołkowane dojazdy spotkać można praktycznie na wszystkich inowrocławskich osiedlach. Najmniej problemów jest na Nowym. Przykłady mnożą się za to na os. Toruńskim, a szczególnie w okolicach ul. Chociszewskiego. Sporo zapór nastawiali mieszkańcy ul. Mieszka I, a także przy blokach w okolicy Łokietka i ronda na os. Piastowskim.
Opalikowane są podjazdy i chodniki na Rąbinie, między innymi w okolicach al. Niepodległości i ulic Kusocińskiego, Alejnika, Szarych Szeregów, Gruszczyńskiego.
Nie myślą o innych. Nie myślą o sobie
Mieszkańcy uniemożliwiając dojazd pod bloki, jakby zupełnie zapomnieli, że sami lub ich rodziny mogą potrzebować nagłej interwencji pogotowia, innych służb ratowniczych czy policji.
- Chorzy, których zabieramy z domów, są zwykle ubrani w piżamy czy koszule nocne. Gdy karetka nie może podjechać pod samą klatkę schodową, chorego musimy do ambulansu dotransportować. Często odbywa się to w chłodzie, przy padającym deszczu. A to nie są komfortowe warunki dla osłabionej osoby - zwraca uwagę ratownik.
Strażacy też mają problem. Będą kontrole
Opisane przez Romana Gogola problemy potwierdzają także inowrocławscy strażacy.
- Są utrudnienia. To prawda. Obowiązek utrzymania dróg dla służb spoczywa na właścicielach lub administratorach domów. Dlatego na bieżący rok zaplanowaliśmy kontrole budynków pod kątem możliwości dojazdu pod nie pojazdów ratowniczych - informuje st. kapitan Artur Kiestrzyn, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Inowrocławiu.