Narzekamy na ości, wolimy drób - nad Wisłą jemy coraz mniej ryb. Kiedy statystyczny Kowalski spożyje w ciągu roku 12-13 kg, Hiszpan zje 50 kg, a Islandczyk - 91 kg.
Skupmy się jednak wyłącznie na karpiu pochodzącym z Azji - jednej z najstarszych ryb hodowlanych. Pierwsze w naszym kraju stawy hodowlane karpia założyli Cystersi w XII wieku. Z czasem te ryby straciły jednak na znaczeniu.
Karpie "wniósł" na polskie, wigilijne stoły Hilary Minc, komunistyczny minister przemysłu i handlu, który postawił na karpia, gdyż był on najtańszą i łatwą w hodowli rybą. W 1947 roku reklamowano ją hasłem „Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce”. Z powodzeniem. Dodajmy, że to właśnie Minc był inicjatorem Państwowych Gospodarstw Rybackich.
Produkcja karpia
Rocznie z naszych stawów odławia się około 20 tysięcy ton karpi. Nie wszystkie jednak trafiają na talerze.
"W 2018 roku odłowiono około 20,8 tys. ton karpia. Te liczby gwarantują nam pierwsze miejsce w Europie na liście producentów. Niestety, sprawdził się scenariusz zawarty w znanym powiedzeniu nie sztuka wyprodukować, sztuka sprzedać, gdyż po ostatniej kampanii grudniowej pozostała rekordowa ilość niesprzedanego karpia. Hodowcy zbyli jedynie około 16,5 tys. ton, co oznacza, że nie znaleziono odbiorców na około 4,3 tys. ton karpia (20,6% produkcji ogólnej)", podaje Główny Inspektorat Weterynarii.
Polecamy też: Karp wigilijny - tradycyjny przepis na karpia wigilijnego [Gessler, Wachowicz, Starmach]
W naszym kraju jest 3151 podmiotów prowadzących chów i hodowlę karpi. Najwięcej w woj. śląskim (615) i dolnośląskim (521). Z kolei najmniejsza koncentracja takich gospodarstw jest w Podlaskim (45).
