www.pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
- Ledwo, ale żywe. Czyli odczuwające ból i cierpienie. Przy stoisku stała długa kolejka. Nikt z niej nie zareagował, nie zainteresował się losem biednych zwierząt - mówi zatroskany Urbański.
Mężczyzna robił zakupy w bydgoskim Realu. Skontaktowaliśmy się z kierowniczką działu, która - niestety - nie chciała podać nam swojego nazwiska. Zapytaliśmy, dlaczego w tak niehumanitarnych warunkach karpie spędzają ostatnie chwile swojego marnego życia.
- Może tak było, bo ten pan widział je chwilę po dostawie? Teraz już to tak dramatycznie nie wygląda - przekonywała.
Pytamy, czy przy okazji każdej następnej dostawy, karpie będą cierpieć katusze?
- Nie będą. Teraz w miarę możliwości, będziemy rozładowywać ryby na bieżąco. Tak, by nie było w basenach tłoku. Będziemy postępować z nimi humanitarnie - obiecała nasza rozmówczyni.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak mają się karpie w innych bydgoskich marketach.
W sklepie Carrefour w Galerii "Glinki" ryby również nie mają lekkiego życia. Leżą na boku i tłoczą się w za małej balii. W "Tesco" sprawa ma się trochę lepiej. Są dwie wanny, więc ryby pływają swobodniej.
W niektórych miastach Polski organizacje ekologiczne (a także buddyjskie) organizują akcje wypuszczania karpi do rzeki. Czy w Bydgoszczy ryby zasilą Brdę? - Nie widzimy sensu w tej akcji - mówi Małgorzata Śliwińska z organizacji ekologicznej "Viva". - Nie chcemy napędzać biznesu hodowcom ryb, których i tak nie obchodzi, co się z tymi rybami dzieje. W tym tygodniu zaczniemy rozdawać ulotki, a także będziemy interweniować w marketach, na targach i wzywać policję.
"Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę" głosi artykuł 1 ustawy o ochronie zwierząt. Szkoda, że nie wszyscy rozumieją te słowa.