Do Wałcza zjechali najlepsi pięściarze w grupie wiekowej 19-23 lata. Chojnice reprezentowali Kazimierz Łęgowski i Patryk Godlewski.
Do mistrzostw zostali zakwalifikowani wyłącznie zawodnicy z największą liczbą punktów zdobywanych podczas czterech imprez z cyklu Grand Prix. Mistrzowskich tytułów sprzed roku bronili w kategoriach: 49 kg - Dawid Jagodziński, 60 kg - Mateusz Polski, 64 kg - Mateusz Kostecki oraz 69 kg - Tomasz Kot. Zawody odbyły się w hali MOSiR i hali sportowej. Rywalizowało 79 pięściarzy.
W walkach ćwierćfinałowych w wadze 64 kg Kazimierz Łęgowski (UKS Bokser Chojnice) pokonał jednogłośnie na punkty Pawła Żarnocha (Victoria Ostrołęka). Identycznie z Patrykiem Godlewskim (Box Team Chojnice) rozprawił się Roman Szymański (PKB Poznań), który zwyciężył z chojniczaninem na punkty.
Przeczytaj także: Boks: Kazimierz Łęgowski opadł z MME
- Podczas ubiegłorocznych finałów doszło do sensacyjnego zwycięstwa Mateusza Polskiego nad medalistą mistrzostw świata i młodzieżowych igrzysk olimpijskich- Dawidem Michelusem przez RSC w drugiej rundzie - przypomina Marcin Gruchała, trener Boxing Team Chojnice. - Teraz z kolei Paweł Wierzbicki (Boxing Sokółka), aktualny wicemistrz świata juniorów, szybko pożegnał się z turniejem. Zanim zabrzmiał pierwszy gong, opuścił Wałcz. Przyczyną niedopuszczenia go do zawodów było spóźnienie się na badanie lekarskie.
Co ciekawe, po raz pierwszy od wielu lat w mistrzowskim turnieju zawodnicy wystąpili bez kasków. A to pozytywnie odbiło się na jakości widowiska.
W półfinałach Kazimierz Łęgowski wygrał z Damianem Faleckim (KSZO Ostrowiec Świętokrzyski) przez TKO 1. Natomiast w finale raz jeszcze potwierdził swoją wyższość wygrywając 0:3 z Marcinem Latochą (Róża Karlino).
Bokser z Chojnic w drodze po mistrzostwo stoczył kilkanaście walk. Uczestniczył w trzech walkach Grad Prix, z wszystkich wyszedł zwycięsko. W Wałczu spędził cztery dni. Przez trzy z nich krzyżował rękawice. - Najtrudniejsza spośród trzech walk była ta z pierwszym rywalem - mówi Kazimierz Łęgowski. - Do tej pory tylko z nim sparowałem podczas zgrupowania kadry. W ringu okazał się bardzo wymagający. Żarnocha stawił mi ogromny opór. Z kolei dwie pozostałe walki poszły mi dość gładko. Falecki nie wyszedł obronną ręką z kontuzji, jaką odniósł po tym, gdy zderzyliśmy się głowami.
Dla chojniczanina tytuł młodzieżowego mistrza był kolejnym celem na ten rok. - To dla mnie bardzo dobry rok. Wykonałem swoją robotę i przez cały lipiec zamierzam odpoczywać - zapowiada Kazik. - Potem rozpocznę przygotowania do kolejnych turniejów. Mam nadzieję, że dobrą formę uda mi się utrzymać, ponieważ być może jeszcze w tym roku wezmę udział w mistrzostwach świata w Kazachstanie. Zaplanowano je na październik. Nie wiem jednak, czy tam wystąpię, wszystko zależy od mojego trenera i brata - Marcina. To on musi ocenić, czy powinienem tam pojechać i powalczyć o kolejne trofeum. Ufam mu, więc jestem przekonany, że podejmie najlepszą dla mnie decyzję.
Po występach w Wałczu kolekcja Kazika powiększyła się o kolejny medal i szarfę.
Czytaj e-wydanie »