Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kebab w autobusie? Pasażerowie zgadzają się z kierowcą [opinie]

kad
Opisaliśmy historię naszego Czytelnika, którego kierowca nie chciał wpuścić przednimi drzwiami do autobusu. Większość Internautów przyznała rację pracownikowi MZK.

Przypomnijmy. W nocy z soboty na niedzielę na placu Kościeleckich w Bydgoszczy pan Marcin chciał wsiąść do autobusu linii 31N z kebabem. Jednak kierowca nie otworzył mu przednich drzwi, tylko wskazał palcem na tył pojazdu. Gdy pasażer chciał się dowiedzieć dlaczego, usłyszał, że to ze względu na trzymane w rękach jedzenie.

Czytaj również: Kierowca autobusu z Bydgoszczy nie wpuścił pasażera, bo ten miał kebaba

Większość Internautów zgadza się z kierowcą autobusu. - Poprawnie, i tak kierowca był na tyle uprzejmy, że go wpuścił. W regulaminie jest zakaz spożywania posiłków w pojeździe - uważa Radosław. Podobnie myśli Marcin. - Kebab to na tyle specyficzne danie, że jego zawartość lubi uciekać tu i ówdzie. Kiedyś w autobusach były nawet piktogramy z przekreślonym jedzeniem.

Uważacie również, że kierowcy powinni częściej reagować na uciążliwych pasażerów. - Ciekawe dlaczego wypuszczają śmierdzącego obszczymura - pisze Katarzyna. - Szkodliwość dla otoczenia jest zdecydowanie większa. Nie mówiąc o tym, że nie kasuje biletu. No, ale kierowca się nie pofatyguje. A ty potem usiądź sobie na jego miejscu.

Wtóruje jej Kasia. - Szkoda,ze tacy kierowcy wpuszczają panów z butelkami, czy puszkami z piwem. Piją i dmuchają na innych ludzi, w tym dzieci. Szukają też czasem zaczepki. Albo taki bezdomny, który może jeździć, mimo że śmierdzi na odległość. Nie długo dziecko z bułką nie będzie mogło wejść do autobusu, bo nakruszy.

Kamila natomiast przypomina inną historię, której była świadkiem. - Jechałam kiedyś autobusem podmiejskim linia 91. W miejscowości oddalonej o sześć kilometrów od Bydgoszczy wsiadła dziewczyna z labradorem. Kierowca kazał jej wysiąść, bo pies nie miał kagańca. Tłumaczyła, że zwierzak ma 14 lat, że jest to pies przewodnik na emeryturze i że całe życie pracował z niewidomymi. Nie ma w nim agresji i nigdy nie nosił kagańca. Pasażerowie (a było nas tylko sześcioro) prosiliśmy go, aby pozwolił jej jechać, miała przecież smycz. Uparł się jak osioł i powiedział, że nie odjedzie z przystanku, jeśli ona nie wysiądzie. No i wysiadła. Rozumiem, że są przepisy, ale czasami nie trzeba ich tak restrykcyjnie przestrzegać. Najpierw jednak trzeba być człowiekiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska