- Boisko było fatalne do gry w ataku pozycyjnym. Łatwiej było się Darzborowi na nim bronić i wybijać piłkę. Szkoda nam tego meczu, ale nie możemy się załamać, nadal jesteśmy liderem i musimy odbić się w Bytowie. Szkoda, że nie strzeliliśmy Darzborowi pierwsi bramki, bo wówczas wygralibyśmy z 5:0 - mówi Andrzej Borowski.
Pauzował za czerwoną
Dla niego był to pierwszy mecz wiosną, bo musiał odsiedzieć za czerwoną kartkę, którą "zarobił" w rezerwach Chojniczanki. Trener Sławomir Suchomski dał mu szansę gry w drugiej połowie. "Borówa" kilka razy próbował pokonać młodego, ale dobrze broniącego bramkarza Darzboru. Udało mu się to jednak dopiero w 95. min. Była to dla niego 499 bramka w barwach Chojniczanki. - Jeśli trener da mi szansę z Bytovią, to wejdę na boisko i będę walczył o 500 bramkę w Chojniczance, ale przede wszystkim o zwycięstwo zespołu, bo teraz najważniejsze są dla nas wygrane i punkty - dodaje Borowski.
Załamany był po meczu też trener Sławomir Suchomski. - Biliśmy głową w mur, mieliśmy sytuacje i nic z tego nie wynikało. Gdyby Mateusz Chudziński strzelił pierwszy bramkę, byśmy spokojnie wygrali. Boli, że z Darzborem tracimy pięć punktów w dwumeczu. Zabrakło nam w tym meczu spokoju, umiemy grać w piłkę, ale nie przygotowywaliśmy spokojnie akcji. Chcieliśmy za szybko strzelić bramkę - mówi trener Sławomir Suchomski. - Boisko to katastrofa. Piłka skacze przy strzałach i podaniach, a na takim boisku o wiele łatwiej się bronić. A tak grał Darzbór, który murował bramkę. Potrzebujemy teraz zwycięstwa, które da nam wiarę.
Bez wyzwisk
W tym tygodniu trenerzy muszą odbudować psychikę w zespole. A ta może być nadszarpnięta dodatkowo przez niewybredne komentarze niektórych kibiców. Chojniczanka potknęła się i straciła dwa bardzo ważne punkty, jednak to nie jest powód chamskiego zachowania niektórych kibiców z tzw. trybuny prostej. Przez ostatnie 20 minut z tej właśnie trybuny "prostej" zaczęły lecieć w stronę piłkarzy wyzwiska, nie mówiąc już o komentarzach na forach internetowych. Czy kibice uważają, że to pomaga zawodnikom w grze? Czy nawciskanie zawodnikowi z trybun, co wszystko na murawie słychać, ma go zmobilizować? Nie, wręcz przeciwnie, bo przez ostatnie 20 minut piłkarze Chojniczanki zaczęli tracić piłki, podawać niedokładnie. I na pewno jakiś wpływ na to miało takie, a nie inne zachowanie kilkunastu osób. W tym miejscu brawa dla "sektora C", który do końca wspierał drużynę. Jeśli kibice myślą, że kupili bilet i mają prawo wyzywać zawodników, to się mylą. Mają prawo wymagać zaangażowania drużyny, chęci zwycięstwa i ładnej gry. Chęci i zaangażowania odmówić naszym piłkarzom nie można, styl pozostawia do życzenia, ale darujmy sobie następnym razem takie epitety.
Zespół w trudnych chwilach trzeba wspierać oklaskami i mobilizować, a nie pogrążać, bo takich kibiców, którzy wyzywają swoich zawodników, klub i sami piłkarze nie potrzebują.