Koło hafciarskie działa przy Chełmińskim Domu Kultury od trzech lat. A wszystko zaczęło się w kościele!
Haft odkryty u pallotynów
- Z ciekawości i nudów, bo wtedy nie pracowałam, poszłam na kółko hafciarskie do księży pallotynów - mówi Barbara Bogdan, instruktorka. - Wkrótce dostałam zaproszenie na Jarmark Jaszczurczy. Była okazja porozmawiać z dyrektorem domu kultury. Zgodził się, abym prowadziła tu kółko hafciarskie.
Systematycznie spotyka się tutaj kilka zapalonych artystek, u których w dłoniach nawet kawałek starego prześcieradła, znalezionego w lumpeksie, zamienia się w piękną serwetkę. Haftują, szydełkują, robią gobeliny i swetry na drutach.
- Nie ma nas wiele, bo ci, którzy przyjdą i nauczą się czegoś, zaraz nas zdradzą - dodaje instruktorka. - Kiedyś było więcej dzieci, ale ze względu na szkołę, nie mają czasu przychodzić. Chętnie byśmy nowe panie nauczyły różnych robótek ręcznych. To nie jest trudne.
Żywym dowodem na to jest Józefa Chorążewicz, która wyjawia, że miała wstręt do igły.
- W szkole się za mnie wzięli, nauczyłam się i polubiłam - mówi. - Wtedy nawet bluzki szyłam. Teraz najchętniej sięgam po kordonek, by zrobić na przykład kurczaka do koszyczka.
- Moje babcie wyszywały, może stąd tak to lubię - mówi instruktorka. - Szkoda, że moda na to zanika. Trzeba się starać, aby kogoś tych umiejętności nauczyć. Tym bardziej, że w naszym powiecie nie ma takich tradycji regionalnych, jak na Kaszubach czy Rzeszowszczyźnie. Same je tworzymy! Jeśli w powiecie mieszkają panie pochodzące z innych regionów, które podzieliłyby się swoimi umiejętnościami, zapraszamy. My też chętnie się uczymy.
Prac im przybywa,grzybów po deszczu
Kiedy jadą na pokaz, organizatorzy pytają od razu, ile zarezerwować dla nich stołów.
- I tak zawsze mamy za mało miejsca, aby pokazać wszystko - żartuje Krystyna Cisek. - Wszystkie ściany w domu kultury zakryłybyśmy swoimi pracami. Dla mnie to pasja. Kiedy byłam w sanatorium, zobaczyłam w sklepie grzyba zrobionego na szydełku. Chodziłam, oglądałam go na wystawie, aż w końcu kupiłam. Aby mieć wzór i zrobić identycznego.
Wszystkie mają głowy pełne pomysłów. Pani Oli marzy się na przykład wykonać własnoręcznie wszystkie ozdoby na choinkę.
- To by było coś oryginalnego i trendy, bo modne jest to, co naturalne - mówi. - Przychodzę tu, aby uciec od domowych obowiązków. Łączę przyjemne z pożytecznym. Zdolności odziedziczyłam po mamie, która wyszywała. Wiele aktorek przyznaje się, że dla odprężenia sięga po druty. Coś w tym zatem jest.
Dorota Puzowska, przed świętami Bożego Narodzenia, zrobiła aniołki z makaronu.
- Pomalowane sprayem wyglądały pięknie - panie chwalą koleżankę.
Chełmnianki wystawiały już prace w Wąbrzeźnie, Świeciu, Bydgoszczy, Toruniu i Golubiu - Dobrzyniu, skąd przywiozły pierwszą nagrodę "Przeglądu rękodzieła artystycznego". Marzą o wystawie w Biskupinie i Wdzydzach Kiszewskich. Przeszkodą jest brak pieniędzy.
Chce szkolić panie, aby ły na pamiątkach
Wielu turystów narzeka, że w Chełmnie nie ma pamiątek "na każdą kieszeń".
- Nauczyłam się robić kwiaty z papieru i kompozycje - opowiada pani Basia. - Chciałabym, aby tu lub w ratuszu powstał punkt, w którym mogłybyśmy sprzedawać nasze rękodzieła. Mogłabym przeszkolić bezrobotne panie, a one by potem zarabiały. Milszą pamiątką jest kompozycja kwiatowa czy haftowana serwetka niż gadżet ze sklepu za pięć złotych. Dodam, że w tej samej cenie!
_Wyczarowanymi dziełami potrafią zaskoczyć nawet najbliższych.
- _Mój syn zdziwił się kiedyś, że ja, mając 74 lata, robię jeszcze takie rzeczy - mówi pani Teresa. - Nie mam obowiązków, a późno chodzę spać i spotkania kółka są dla mnie odskocznią. Miło też dać komuś na przykład na imieniny własnoręcznie zrobioną serwetkę. Mimo wieku jestem chłonna wiedzy. Przez trzy lata opuściłam jedno spotkanie.
_Barbara Bogdan myśli także o robieniu biżuterii z modeliny.
- _Nie każda pani musi przecież mieć pociąg do igły i drutów - tłumaczy instruktorka. - A nam chodzi o to, aby każda, która przyjdzie znalazła coś dla siebie. Bo żeby to robić, trzeba to lubić!
**
