Przypomnijmy, do dramatycznych wydarzeń doszło w lipcu ubiegłego roku. Pomnikowe drzewo zaczęło obumierać wskutek pęknięcia okolicznego ciepłociągu. Problemu nie byłoby, gdyby nie to, że PGE podjęło interwencję dopiero następnego dnia po zgłoszeniu.
Nikt nie pomyślał
Nikomu nie przyszło do głowy, że ciepła woda może uszkodzić korzenie drzewa odległe o 20 metrów. Niestety, dwa tygodnie po zdarzeniu kilkusetletnie drzewo zaczęło usychać.
Służby miejskie uznały, że jakiekolwiek pospieszne czynności mogą jeszcze bardziej pogorszyć stan drzewa. Tymczasem liście z jednej strony korony zaczęły usychać. Ogrodnicy poważnie brali pod uwagę czarny scenariusz – że część korony obumrze i drzewo trzeba będzie poddać poważnym zabiegom, aby usunąć martwe konary.
Stracimy tylko jeden konar?
Dziś pojawiły się jednak powody do umiarkowanego optymizmu. W tym tygodniu przeprowadzona została inspekcja drzewa:
- Jest problem z jednym konarem, ale cały czas czekamy i obserwujemy – mówi Halina Pomianowska, dyrektor wydziału środowiska i ekologii. - Nie można wykluczyć, że będzie trzeba go w przyszłości obciąć. Ale na szczęście pozostała część korony odżywa. Na pewno będziemy zamawiać jeszcze jedną ekspertyzę. Ciepłownicy poczuwają się do odpowiedzialności i zadeklarowali nam wsparcie.
Dąb w dzielnicy mokre ma imponujące rozmiary. Nic dziwnego, znalazł tu bardzo sprzyjające stanowisko. Pobliskie tereny od średniowiecza służyły mieszczanom toruńskim jako ogrody. W większości publikacji wiek dębu szacowny jest na 450 lat. Niektórzy przyrodnicy szacują jednak, że w rzeczywistości ma około 300 lat.
