Prawdopodobną przyczyną obumierania drzewa była awaria, do której doszło 21 lipca. Pracownicy PGE zlokalizowali tego dnia nieszczelność sieci ciepłowniczej w rejonie budynku przy ul. Głowackiego.
Problem w tym, że do usunięcia nieszczelności przystąpiono dopiero następnego dnia w godzinach porannych. Wówczas to wyłączono dopływ ciepłej wody dla okolicznych budynków.
Liście dębu już poszarzały
Po tamtym wydarzeniu monstrualne drzewo zaczęło obumierać. Liście na dużej części są już martwe. Dendrolodzy są w trakcie badania dokładnej przyczyny i określają możliwości ewentualnego ratunku.
Dąb z ulicy Głowackiego znajduje się na ogrodzonym terenie przedszkola. Drzewo ma 26 metrów wysokości i 360 cm w obwodzie, jego wiek oblicza się na 450 lat. W 1970 roku dąb uznany został za pomnik przyrody, jako jedno z pierwszych drzew w mieście.
Komentarz
Jeśli potwierdzą się o opóźnionej interwencji PGE, mamy do czynienia z ogromnym skandalem. Czy potrafimy wyobrazić sobie, że z podobną przewlekłością spotyka się wyciek z ropociągu albo z instalacji w fabryce chemicznej? A przecież skutek wycieku przy ul. Głowackiego okazał się równie zabójczy.
Nie ma wytłumaczenia, że nie było sił i środków. W sytuacji zagrożenia ekologicznego albo groźby dla dóbr kultury, do dyspozycji mamy różne służby, łącznie z wojskiem.
To straszny czas dla przyrody w Toruniu. Wiele starych drzew uschło w tym roku z powodu suszy. Aż nieprawdopodobne, żeby drzewo, które przetrwało nawet potop szwedzki, uśmiercić w tak głupi sposób.
