- Koalicja obroniła rząd, jednak zdecydowanie ciekawsze było zainteresowanie CBA i prokuratury posłem Burym z PSL. Premier przystawił ludowcom "pistolet" do głowy?
- Premier nie może tak jawnie wpływać na służby specjalne, ale przed tak ważnym głosowaniem nagle bardzo ważny poseł klubu PSL znajduje się w ogniu służb specjalnych.
- W polityce nie ma przypadków?
- Raczej nie ma, stąd oburzenie Waldemara Pawlaka. Jeśli było coś na rzeczy, to premier nie tylko zaatakował ważnego polityka ludowców, ale i swój resort - przeszukania objęły wiceministra infrastruktury z PO.
- Prokuratura uspokaja, że żaden polityk nie jest podejrzany w sprawie powoływania się na wpływy, ale wielu polityków opozycji nie wierzy w taki przypadek.
- To nieistotne. W kraj poszła informacja, że CBA przeszukuje biuro i dom posła Jana Burego i to wystarczy.
- To był argument, który przekonał ludowców do poparcia ministra Sienkiewicza?
- Uporządkował sytuację. Docierały informacje, że część ludowców mogła zagłosować przeciwko ministrowi Sienkiewiczowi, a premier - wyprzedzająco - tupnął nogą. Jeżeli tak było naprawdę, to zostało rozegrane w mistrzowski sposób.
- W co gra Waldemar Pawlak, który chciał odłożenia głosowania?
- Były premier Pawlak od miesięcy gra w to samo - chce odzyskać panowanie w PSL-u. Jego wniosek nie uderzał w rząd, ale w Janusza Piechocińskiego, szefa ludowców.
- Ma pan satysfakcję, że kilka dni temu wyprorokował pan w "Pomorskiej" kłopoty posła Burego?
- Od miesięcy zbierały się chmury nad głową posła Burego, jego zainteresowania energetyką i prywatyzacją. Wiele osób chciało mu "dołożyć", o tym premier musiał wiedzieć. Pewnie czekał na odpowiedni moment. Nie wiem, czy zarzuty są poważne i czy się potwierdzą?
- Piątkowe głosowania są porażką PiS-u?
- To ich kolejna - i pewnie nie ostatnia - przegrana w potyczce taśmowej. Nie udało im się odwołanie rządu, nie udało powołanie rządu technicznego z prof. Glińskim. Nie odwołali ministra Sienkiewicza.
- I chyba nie uda im się sobotni kongres zjednoczeniowy prawicy?
- Pokażą, że próbowali zjednoczyć środowiska prawicowe, ale one tego nie chciały. Na placu boju zostanie PiS i będzie namawiało do głosowania na siebie.
- Rozmowy z Gowinem i Ziobro mogły rozbić się o pieniądze, miejsca na listach?
- Pieniądze, które partie dostają z budżetu nie są małe. W przypadku Gowina PiS może mieć swojego kandydata na prezydenta Krakowa. A Ziobro mógł domagać się zbyt silnej pozycji w przyszłej koalicji. Przecież poseł Błaszczak niedawno mówił: zjednoczenie prawicy - tak, ale małe partie mają schować "chore ambicje". PiS nie będzie miał kogo "pożreć".
- Afera goni aferę, czeka nas "gnicie" rządu?
- Rząd to przeczeka i przetrwa. Dociągnie do wyborów z pewną rekonstrukcją po wakacjach.
- Słowo "rekonstrukcja" słabo przechodzi przez usta premiera.
- Coś premier musiał ludowcom obiecać. Dla Donalda Tuska wakacje będą krótkie i gorące. PiS nie odpuści.
- Nie tylko PiS. We wrześniu wniosek o konstruktywne wotum nieufności zgłosi SLD.
- Lewica na razie będzie żyła sprawą Chazana i odtrąbi sukces, jak to zmusiło Hannę Gronkiewicz - Waltz do jego odwołania. Przygotuje swój wniosek, który - i tak - przepadnie. Premier przeczeka, chyba że znowu wyciekną nowe nagrania.
Czytaj e-wydanie »