Taką historię opowiada ksiądz Ryszard Pruczkowski, proboszcz parafii Bożego Ciała w Bydgoszczy.
Ksiądz Roman, proboszcz parafii pw. świętego Mikołaja przy ul. Wyzwolenia w starym Fordonie, składa wizyty duszpasterskie już od 20 lat. - W tym roku odwiedzę prawie 900 rodzin - mówi. Pozostali dwaj kapłani z tej parafii - tyle samo.
O czym najczęściej rozmawiają rodziny? - O kościele i prowadzonych w nim pracach - dodaje ksiądz. - Niektórzy zaczynają rozmawiać o polityce, ale ja takich rozmów prowadzić nie chcę. Na mszy też nie odnoszę się do polityki.
Zadyszka na piętrze
- Bardziej, niż rozmów o polityce, nie lubię... kolędować w wieżowcach. Jestem przy tuszy, a po piętrach idę pieszo, od parteru zaczynam. Zwykle na 5. piętrze dostaję zadyszki - śmieje się inny ksiądz.
Przed laty to często dzieci najbardziej bały się kolędy. - Przychodził do nas ksiądz. Sprawdzał mój zeszyt od religii. Potem przepytywał mnie z dziesięciu przykazań. I to na wyrywki! - wspomina dziś 30-letnia pani Kasia.
Bez pytania
Teraz też księża pytają? - Nie. Po co psuć nastrój kolędy - mówi ksiądz Roman. Większość księży składa jednak podpis w zeszytach od religii, na pamiątkę.
Najtrudniejsza kwestia to dawanie kopert. - Nigdy sam nie biorę koperty. Nawet, jeśli leży na stole. Dopiero, gdy ktoś mi ją poda - mówi ksiądz Ryszard Pruczkowski, proboszcz parafii pw. Bożego Ciała przy ul. Jesionowej na Szwederowie.
Ksiądz Roman najpierw przeprowadza... wywiad środowiskowy. - Podpytuję, czy osoby chodzą do pracy. Jeśli nie, to czy mają renty, emerytury - tłumaczy ksiądz Roman. - Gdy widzę, że w domu ubogo, nigdy od takiej rodziny nie biorę koperty z pieniędzmi. Zdarza się, że domownicy nalegają, bym wziął, ale wtedy zamiast wsparcia materialnego, proszę o duchowe. O modlitwę.
Kolęda w liczbach
W Bydgoszczy około 15 procent rodzin nie przyjmuje kolędy.
Ile dać księdzu na tacę i na kolędzie? W naszym województwie wierni rzucają na tacę zazwyczaj od 2 do 5 złotych. Na kolędzie na stole kładą koperty z banknotami. W tych znajduje się od 50 do 250 złotych.
Są i wyższe datki. - Samotna starsza pani mówi mi, że niedawno została okradziona i da niewiele w kopercie. Nie chciałem w ogóle wziąć, ale nalegała. Potem patrzę, a w środku jest aż 300 złotych - wspomina ksiądz Pruczkowski.