Kolejka pod krwiobusem. Jedni przyszli spontanicznie, inni to stali bywalcy

Młodzi Demokraci już od wczoraj rozdawali przechodniom ulotki zachęcające do wzięcia udziału w akcji.

Atmosfera była wręcz piknikowa, a kulturalne apetyty oczekujących zaspokoili aktorzy Chojnickiego Studia Rapsodycznego. Czekając na swoją kolej, można było posłuchać poezji czy pieśni.
Dlaczego młodzi przyszli? Katarzynie towarzyszył Marek. - Miałem czas, to jej towarzyszę - mówi. - Ale krwi jednak nie oddam.
- Jeszcze ma trochę czasu do namysłu - mówiła Katarzyna. - Może zdołam go namówić.

Pan Marek twardo twierdził, że nie ustąpi. - Pewnie się boi - tłumaczyła go znajoma.
Pani Katarzyna szybko policzyła, że oddaje krew od 2007 r. Zaczęła w szkole, teraz jeździ do punktu krwiodawstwa w szpitalu.

Michał Gorczyca z kl. IId z II LO przyszedł razem z kolegami. - Na szczęście, sam mogę oddać krew - mówi "Pomorskiej". - Od kilku lat chciałem się zgłosić, ale byłem za młody. Cieszę się, że tym razem mi się uda. Taka akcja to świetny pomysł. Łatwiej i wygodniej przyjść na Stary Rynek do krwiobusu, niż jechać specjalnie do szpitala.

To była druga taka akcja Młodych Demokratów. Przyznali, że celowo wybrali ten termin, bo przecież latem jest największy deficyt krwi.
Wtedy przecież z racji wielu nieszczęśliwych wypadków jest ona jeszcze bardziej potrzebna. Niestety, latem krwiodawcy wyjeżdżają też na wakacje i nie wszyscy zgłaszają się tak licznie jak wcześniej