Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejna odsłona wojenki między bydgoską drogówką a laweciarzami

Redakcja
archiwum GP
Kto komu i za co płaci? Dlaczego do dziś nie zapadły wyroki na policjantów, którzy za łapówki informowali o zderzeniach aut?

- Gdy policja pozwala na holowanie powypadkowych samochodów, to jest to jawne łamanie prawa - twierdzi Janusz Pok, biegły sądowy. A laweciarze mówią wprost: - Policja wypowiedziała nam wojnę! Puszczają niesprawne auta, tylko żeby nas nie wołać.

Laweciarze w Bydgoszczy twierdzą, że policja psuje im interes

Faktycznie spór trwa już od dziesięciu lat. Wtedy to na wokandę bydgoskiego Sądu Okręgowego trafiła sprawa dwudziestu policjantów, którzy - w świetle zarzutów postawionych w akcie oskarżenia - sprzedawali laweciarzom informacje o wypadkach. Za jednego "cynka" mieli chować do kieszeni kilkaset złotych. Do dzisiaj nie zapadł wyrok.
- Jestem przekonany, że teraz ich koledzy mszczą się na nas - mówi nasz informator, właściciel jednej z firm pomocy drogowej, który woli pozostać anonimowy.

Autentyczna rozmowa z policjantem, który twierdzi, że samochód z niedziałającym tylnym oświetleniem może jeździć po mieście, ponieważ świecą się lampy uliczne.

Cały materiał czytaj dziś (6 maja) w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej"

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska