https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kolejny były esbek z Torunia dostanie zadośćuczynienie

(awe)
Kolejny były pracownik bezpieki dostanie zadośćuczynienie
Kolejny były pracownik bezpieki dostanie zadośćuczynienie Lech Kamiński
Zaczęło się od Mieczysława K., byłego funkcjonariusza służby bezpieczeństwa. To on jako pierwszy zażądał rekompensaty za niesłusznie poniesioną karę. Sprawę wygrał. Po tym wyroku do sądu trafiły następne wnioski od dawnych pracowników bezpieki. Efekt: kolejny z nich, Witold P. dostanie 1,2 tys. zł.

Gdyby zebrać razem żądania wszystkich czterech byłych funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa, którzy zgłosili się do toruńskiego sądu po odszkodowania, okazałoby się, ze razem chcą ponad pół miliona zł rekompensaty. Ale - choć sprawy dwóch mężczyzn ciągle są w toku - raczej pewne jest, że tak wielkich sum nie dostaną.

Można się tego spodziewać na podstawie wyroków w dwóch zakończonych już sprawach: Mieczysława K. i Witolda P. Pierwszy z nich żądał 80 tys. zł, dostał - 1,6 tysiąca.

Witold P. chciał 107 tysięcy - ale sędzia z wydziału karnego wyłączył część jego wniosku do odrębnego rozpoznania i skierował go do wydziału cywilnego. W efekcie były esbek walczył w wydziale karnym o 20 tysięcy zł. Ale poniedziałkowym wyrokiem sędzia zdecydował, że mężczyzna dostanie tylko 1,2 tys.

Byli funkcjonariusze zaczęli zgłaszać się do sądu po rekompensaty po tym, gdy jako pierwszy zrobił to Mieczysław K. Jego sprawa od początku była nietypowa.

Były funkcjonariusz bezpieki dwa razy został prawomocnie skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu za znęcanie się nad opozycjonistami. Musiał też zapłacić grzywnę. Pierwszy raz w 2003 roku, a drugi raz - w 2007. Od obu wyroków się odwołał, ale sąd za każdym razem uznał apelację za "oczywiście bezzasadną".

Czytaj też: Były esbek skazany, ale za przedawnione zbrodnie. Dostał... rekompensatę

Sprawa wydawała się jasna i zakończona. Ale sędziowie z Legnicy - podobnie jak wcześniej wielu innych - mieli wątpliwości dotyczące interpretacji przepisów dotyczących byłych funkcjonariuszy. W 2010 roku wysłali więc zapytanie do Sądu Najwyższego. Ten zaś zdecydował, że sprawcy niektórych zbrodni komunistycznych nie mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej z powodu ich przedawnienia.

Okazało się bowiem, że w przepisach jest luka: nowelizacja kodeksu karnego z 1995 roku pozwala na puszczenie części zbrodni komunistycznych w niepamięć. A późniejsze ustawy nie likwidują skutków tego niedopatrzenia.

Po orzeczeniu Sądu Najwyższego sądy okręgowe zaczęły więc umarzać procesy byłych esbeków, zarówno te w toku, jak i te już zakończone. W przypadku tych ostatnich wyroki szły do kasacji. - Na podstawie tego orzeczenia Sądu Najwyższego umorzono lub nie wszczęto 303 postępowań. To sporo - oceniał w sierpniu Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy IPN.
Z tej furtki niezwłocznie skorzystał Mieczysław K. i zażądał 80 tys. zł rekompensaty "za stres, jaki zafundował mu Instytut Pamięci Narodowej". Sąd przyznał mu 1,6 tys. zł zadośćuczynienia.

Witold P. to drugi były pracownik bezpieki, który dostanie zadośćuczynienie. O pieniądze w toruńskim sądzie walczą jednak ciągle dwaj kolejni - Bogdan B. i Bronisław S.

Pierwszy z nich złożył swój wniosek 2 sierpnia, żąda od państwa 320 tysięcy zł. Suma jest uderzająco duża - zwłaszcza, że grzywna, jaką zgodnie z anulowanym wyrokiem z 2007 roku miał zapłacić za prześladowanie opozycjonistów to ok. 1,3 tys. zł. Sąd orzekł wówczas też karę roku więzienia w zawieszeniu. Mężczyzna uzasadnia tak wysoką kwotę swojego żądania tym, że po wytoczeniu mu sprawy przez IPN stracił pracę.

Czytaj też: Były esbek dostanie zadośćuczynienie

Bronisław S. po rekompensatę zgłosił się do sądu w czerwcu. Żąda 40 tysięcy zł. Opozycjoniści ze środowiska toruńskiego pamiętają mężczyznę doskonale - m.in. z powodu licznych procesów, jaki były esbek wytoczył Wacławowi Kuropatwie, byłemu drukarzowi podziemnego wydawnictwa "Kwadrat". Eksfunkcjonariuszowi nie podobało się, m.in. to, że opozycjonista nazwał go publicznie "SB-manem". Sąd Apelacyjny w Gdańsku uznał ostatecznie, że nie jest to obraźliwe określenie.

Podobnego wysypu wniosków od byłych esbeków nie widać w innych sądach regionu. Pracownicy sądu we Włocławku nie przypominają sobie podobnych spraw.
Tak samo jest w bydgoskim Sądzie Okręgowym. - Z uzyskanych przeze mnie informacji z III wydziału karnego wynika, że nie toczyły się u nas sprawy w tym przedmiocie - przyznaje sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik instytucji.

Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Komuniści przez 20 lat po II Wojnie Światowej odbudowali kraj. Zbudowali tysiące fabryk, szkół, szpitali i osiedli mieszkaniowych. Solidaruchy większość tego zniszczyła i doprowadziła do plajty. Jaki ten Gumułka był inteligentny i przewidzał to mówiąc: „żyd poza kiosk warzywny nie może wyjść bo w gospodarce wszystko zniszczy i okradnie” !
G
Gość
Popiram wpis w całości i zgadzam się z jego treścią choć byłem w latach 80 tych też solidaruchem...
A
A co z solidaruchami?
Dlaczego Gazeta Pomorska nie używa tego typu sformułowań do ludzi którzy należeli do Solidarności? Jakoś nie widzę tytułu w stylu "Kolejny solidaruch przeszedł na emeryturę chciaż za komuny non stop strajkował". "Kolejny solidaruch zrobił to czy tamto"??? Dziwią się redaktorzy, że jest w obiegu język nienawiści ale tego typu nazywanie człowieka esbekiem czy innym pogardliwym sformułowaniem używanym przez ulicę bo słowo solidaruch też jest normanym określeniem chociaż pogardliwym ( nie ma co się dziwić za bezrobocie biedę i wyzysk tak się ich często nazywa) tak jak na księdza czarny itd. jest moim zdaniem gruntowaniem języka nienawiści. To jest przyzwolenie do używania tego typu języka. Wiem wiem, że słowo solidaruch jeszcze jest czas bo jakiś redaktor może stracić pracę. Na te słowa w publicznej prasie jeszcze przyjdzie czas. Kiedyś też nikt by nie napisał esbek bo zaraz by go wywalili z roboty. Tylko czy to jest w porządku, że redaktorzy boją się pisać to co czują ludzie dużo ludzi tych z ulicy. Komunę można opluwać bo nie jest groźna, a ludzie dawnej solidarności są ciągle przy "władzy". Tylko czy to jest niezależna prasa śmiem w to głęboko wątpić.
j
jagodzianka
Tu nie ma co komentować.Pod obecnymi rządami tuskomatołów,nawet ubowcy są bezkarni i "niewinni".
G
Gość
Zemsta za wszelką cenę, zaślepiła posłów czego efektem są niedoróbki legislacyjne.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska