Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolumna samochodów z Lechem Kaczyńskim zatrzymana strzałami

Wp.pl; Tvn24.pl
fot. TVN24; Kancelaria Prezydencka
Kolumna z prezydentem Polski i Gruzji została zatrzymana w Gruzji tuż przed posterunkiem osetyjskim.
Gdzie doszło do zatrzymania kolumny samochodów? Przed posterunkiem osetyjskim w Akhalgori.
Gdzie doszło do zatrzymania kolumny samochodów? Przed posterunkiem osetyjskim w Akhalgori. infografika Jerzy Chamier-Gliszczyński

Gdzie doszło do zatrzymania kolumny samochodów? Przed posterunkiem osetyjskim w Akhalgori.
(fot. infografika Jerzy Chamier-Gliszczyński)

Niebezpieczny początek wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji. W kilka godzin po przylocie, kolumna samochodów wiozących prezydentów, w której był również Miachail Saakaszwili, została ostrzelana przy granicy z Osetią Południową. - Rosjanie nie respektują postanowień traktatu pokojowego. W tych okolicach nie powinno ich być - powiedział prezydent Kaczyński po incydencie.

Jak mówił dziennikarz portalu tvn24.pl, jadący w prezydenckim konwoju Wojciech Bojanowski, w oznakowanej kolumnie znajdowało się 5-8 samochodów. Za samochodem gruzińskiej policji jechała limuzyna z prezydentami Kaczyńskim i Saakaszwilim.

O strzelaninie mówi Wojciech Bojanowski
Prezydenci chcieli zobaczyć jeden z obozów dla uchodźców przy granicy z Osetią Południowej. Jak poinformował prezydent Lech Kaczyński po strzelaninie, głowy państw pojechały na tamte tereny, bo Gruzini chcieli pokazać, że Rosjanie nie respektują postanowień traktatu pokojowego i okupują terytorium Gruzji.

Konwój zostały zatrzymany na jednym z posterunków przez rosyjskich żołnierzy.

Strzały w kierunku konwoju
Nagle, jak mówił Wojciech Bojanowski, usłyszano strzały.

Dziennikarze usłyszeli, że mają położyć się na ziemi. Z dotychczasowych informacji wynika, że strzały padły w stronę konwoju i natychmiast oddała je również ochrona kolumny.

Minister z Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński poinformował, że zostały oddane trzy serie z karabinu maszynowego.

Nie wiadomo na razie kto oddał strzały. Jak mówił, Wojciech Bojanowski, konwój jest już bezpieczny i jest w drodze do Tbilisi.

Prezydencki minister Mariusz Handzlik poinformował, że Lechowi Kaczyńskiemu nic się stało. Prezydenci ze względów bezpieczeństwa zmienili samochód.

"Zachowałem zimną krew"
Na naprędce zorganizowanej konferencji prasowej po incydencie, prezydent Kaczyński mówił: - Zachowałem zimną krew, choć sytuacja wyglądała na dość groźną. Prezydent dodał, że usłyszał kilka strzałów z kałasznikowa.

Prezydent Gruzji Michail Saakaszwili powiedział, że zaprosił innych europejskich przywódców, aby zobaczyli, jak Rosja nie przestrzega pokojowych porozumień. Prezydent Kaczyński przystał na ten plan.

- Uważam, że zadaniem kogoś, kto czuje się sojusznikiem Gruzji i reprezentuje państwo Unii i NATO, było zobaczyć to miejsce - powiedział dziennikarzom prezydent.

- Ledwo dwóch prezydentów wyszło z samochodu, poszło kilka serii - relacjonował. - Najpierw przyglądałem się temu, żeby zobaczyć, co się dzieje, potem podszedłem do prezydenta Saakaszwilego, poszliśmy wolnym krokiem i zmieniliśmy samochody. Nie sądziłem, żeby było zagrożenie. Nie potrafie powiedzieć, gdzie padły strzały, w ziemie, powietrze, czy do kogoś. Było ciemno. - dodał Lech Kaczyński.

Sakaszwili mówił polskim dziennikarzom po zdarzeniu, że jeśli ktokolwiek w Europie miał złudzenia, że Rosja zmieniła swoje postępowanie, "to niech tu przyjadą i sami zobaczą". Jak podkreślił gruziński przywódca, Lech Kaczyński "był tak odważny, że widział to na własne oczy".

Lech Kaczyński dodał jeszcze, że prezydenci pojechali w kierunku posterunku, gdzie ich zatrzymano, żeby zobaczyć, gdzie są Rosjanie.

Terytorium gruzińskie
Prezydencki minister Michał Kamiński w wypowiedzi dla TVN24 dodał, że według mapy drogowej miejscowość Alkhgori, w której doszło do ostrzału, powinna być w rękach Gruzinów. Kolumna natrafiła jednak na posterunek żołnierzy rosyjskich. - Ta wioska bezwzględnie powinna być pod kontrolą gruzińską - mówił minister dla TVN24.

Kamiński dodał, że wizyta w Alkhgori nie była planowana.

Polko: Gruzja będzie musiała to wyjaśnić
Zdaniem generała Romana Polko, byłego szefa jednostki specjalnej GROM, odpowiedzialność za incydent spoczywa na stronie Gruzińskiej. - Z pewnością gospodarz będzie musiał wyjaśnić dlaczego stało się coś co nie miało prawa się stać. Obojętnie czy strzały, które padły były ostrzegawcze czy wymierzone w kierunku konwoju - mówi Polko.

Według generała nawet jeśli podróż do obozu uchodźców nie był wcześniej zaplanowanym punktem wizyty prezydenta Kaczyńskiego, to nigdy dwie głowy państwa poruszają się po terenie, który nie został wcześniej sprawdzony przez odpowiednie służby. Jak dodał Polko incydent nie był przypadkiem. - Z pewnością są siły którym zależy by pokazywać że Gruzja jest krajem niestabilnym. Taka sytuacja to ich sukces - stwierdził.

"Tam nie musi by niebezpiecznie"
Zdaniem Krzysztofa Dąbrowskiego z portalu kaukaz.pl, mimo incydentu, w samej Gruzji nie musi być teraz niebezpiecznie. Według niego, niektóre z części kraju, w tym również okolica, w której doszło do ostrzału, mogą być bardziej niebezpieczne bo są głównymi szlakami transportowymi w kierunku Morza Czarnego. Przy nich, grasować mogą uzbrojeni przestępcy.

Wizyta będzie kontynuowana
Jak powiedział rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Piotr Paszkowski, wizyta prezydenta Kaczyńskiego będzie kontynuowana. Potwierdził to również Michał Kamiński.

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak poinformował, że jego biuro wraz ze stroną rządową monitoruje sytuację.

W Gruzji trwają obecnie obchody piątej rocznicy bezkrwawej Rewolucji Róż.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska