Wszystko działo się w pierwszych dniach stycznia. Jak ustalił portal GazetaWroclawska.pl, podinspektor Raczak miał uczestniczyć w mocno zakrapianym alkoholem spotkaniu z udziałem innych wysokich rangą oficerów policji. Wrocławscy policjanci opowiadają sobie, że panowie mieli świętować szykujące się awanse. Raczak miał awansować do komendy wojewódzkiej.
O niekompletnie ubranym i okaleczonym mężczyźnie leżącym w krzakach przy sklepie policję zawiadomiono chwilę po północy. Na miejscu była już karetka pogotowia. Patrol policji dojechał chwilę później. - Komendant był pijany - mówią nieoficjalnie policjanci. Nieoficjalnie wiemy, że zanim znaleziono go pod sklepem, szedł środkiem ulicy.
Zaraz po ujawnieniu całej historii, komendant wojewódzki zdymisjonował Raczaka, wszczął postępowanie dyscyplinarne oraz zarządził postępowanie administracyjne zmierzające do zwolnienia ze służby w policji.
Później pojawiły się informacje, że były komendant miejski jest na zwolnieniach lekarskich, ale rzecznik Komendy Wojewódzkiej Paweł Petrykowski zapewniał nas, że nie wstrzymuje to procedury administracyjnej wydalenia z policji. - Procedura ta się zakończyła i były komendant został już zwolniony ze służby - mówi dziś Petrykowski. Skutkiem tego umorzono postępowanie dyscyplinarne wobec Raczaka, nie zostanie on więc ukarany za swoje styczniowe zachowanie.
Tymczasem z informacji radia RMF wynika, że w ostatnim czasie były komendant stanął przed komisją lekarską. A ta przyznała mu rentę. Policja nie potwierdza tych informacji.