Miejsce jest wymarzone na rodzinne eskapady. Dzieciaki mogą hasać na placu zabaw, mamy i tatusiowie raczyć się jadłem wszelakim, bo w karcie jest i schabowy, i łosoś. Wiceburmistrz Edward Pietrzyk domagał się podczas otwarcia, by menu poszerzyć i koniecznie uwzględnić w nim kaszankę, bo to smakołyk nie lada.
W kameralnym wnętrzu jest bar i stoliki z wygodnymi krzesłami, na zewnątrz grill. Nie zabrakło małej sceny i siedzisk - na okoliczność recitalów czy występów artystycznych.
Od kwietnia trwały prace, które gruntownie odmieniły bardzo zniszczony i zaniedbany obiekt. Jest nowy dach i zupełnie nowa kanalizacja, najdroższa inwestycja, która pochłonęła ok. 30 tys. zł. Na razie Park Wodny, w którego gestii znajduje się "Gościniec", wydał 80 tys. zł, za remont dachu zapłaciło miasto. To jednak nie koniec - trzeba sporo zmienić na placu zabaw dla dzieci i urządzić ścieżkę zdrowia. A już wkrótce ma się tu znaleźć także minizoo - z owieczkami i osiołkiem, świnką czy bażantem.
- Wszystko było na głowie Adama Trudzika - chwali Mariusz Paluch, prezes Parku Wodnego. - Gdyby nie on, to na pewno nie byłoby sukcesu.