Koncert "Orkiestra dęta i przyjaciele"konferansjer zaczął słowami: "Kiedy orkiestra dęta zaczyna grać dziarskiego marsza, ze słuchaczami dzieje się coś dziwnego. Odruchowo prostują plecy, wciągają brzuch i wydobywają uśmiech na twarz. To nieprawda, że ten rodzaj muzyki się przeżył, a za współczesne sny człowiek cywilizacji wielkomiejskiej uznaje tylko muzykę z radia i magnetofonu. Nieprawdą jest również, że współczesna młodzież chce słuchać jedynie gitar i odtwarzanej muzyki".
To może być prawda, bo tak chyba bywa i w Sępólnie, gdy na całość pójdzie 40-osobowa orkiestra dęta Mariana Kukowskiego. Można się było o tym przekonać w niedzielę w Centrum Kultury i Sztuki. Młodzi ludzie zagrali utwory estradowe, ludowe i patriotyczne.
Ze sceny domu kultury co rusz słychać było inne rytmy - a to gorące klimaty z Ameryki Południowej, a nawet kankan kojarzący się z francuskimi kabaretami. Na koniec orkiestra zagrała "Marsz Radeckiego" Johanna Straussa.
Słuchaczom było tego za mało. Oklaskami i owacjami dawali do zrozumienia, że orkiestra nie może tak szybko zejść ze sceny. Dyrektorka CKiS w Sępólnie Julita Maciaszek policzyła bisy - było ich aż sześć.
Nic dziwnego, że tym razem wszyscy są zadowoleni z imprezy w domu kultury - koncert był świetny, sala pełna, muzycy usatysfakcjonowani.