Po starcie z toruńskiego lotniska Zapart i Ginalski jako jedyna załoga aż tak długo pozostawali na terenie naszego województwa i czekali na wiatr, który poniósłby ich na zachód. Taka taktyka okazała się słuszna - podczas gdy inne załogi udały się w stronę wschodniej granicy, Polacy w końcu doczekali się sprzyjających warunków i, zyskując dużą prędkość, pewnie udali się nad Niemcy. Wydawało się, że uda im się dolecieć aż do Francji, ale w poniedziałkowy wieczór wiatr był już znacznie mniej sprzyjający i znosił ich coraz bardziej na południe.
Warto przeczytać
Zapart i Ginalski nie dotarli jednak do Szwajcarii. We wtorek o świcie nasza załoga została zmuszona do lądowania nieopodal niemieckiego Todtnau.
- Wylądowaliśmy z przyczyn technicznych w terenie przygodnym... Zbocze było tak strome, że nawet był problem, żeby stanąć w pionie. 😉 Jesteśmy cali. Humory mimo wszystko dobre. Przepraszamy - wygramy następnym razem! To tylko nas wzmocni i zahartuje. Blue skies. Krzysztof i Adam - napisali Polacy na facebookowej stronie Team Poland One Gordon Bennett.
W opuszczeniu trudno dostępnego terenu baloniarzom pomógł mieszkaniec okolicy, który widząc, co się stało, ściągnął ich ze zbocza przy pomocy traktora. Do Zaparta i Ginalskiego z pomocą dotarli już także członkowie ich ekipy. Chęć wsparcia zadeklarowali ponadto niemieccy piloci.
Lądowanie oznacza, że Polacy zakończyli udział w zawodach. Największe szanse na zwycięstwo w Gordonie Bennetcie mają teraz dwie załogi francuskie, które, podobnie jak kilka innych osad, widząc, że nasz zespół kieruje się na zachód, zawróciły ze wschodniej części Polski i również skorzystały ze sprzyjającego wiatru. W grze o końcowy triumf pozostają także Szwajcarzy.
Start 64. Międzynarodowych Zawodów o Puchar Gordon Bennetta odbył się w sobotni wieczór w Toruniu. Polska otrzymała prawo organizacji imprezy, gdyż w 2018 roku triumf odnieśli Mateusz Rękas i Jacek Bogdański.
