Refundowane specyfiki mają kosztować tyle samo. Bez względu na to, gdzie są kupowane. I gdzie pacjent mieszka.
Od czasu wprowadzenia cen maksymalnych na leki refundowane (był to rok 2000) trwa bitwa o pacjenta. Toczą ją właściciele aptek, którzy mogą sprowadzić z hurtowni znaczne ilości refundowanych medykamentów, bo mają spore obroty. Dzięki temu oferują leki po niższych cenach.
Jest to uczciwe? - Na pewno nie. Moja apteka jest nieduża, dlatego nie mogę sobie pozwolić na taki proceder - przyznaje kierowniczka jednej z bydgoskich aptek. I dodaje: - Na leki refundowane powinny być stałe ceny. Wszyscy się na nie składamy.
Bonusy za recepty
Od paru lat mamy w aptekach leki za grosze i za złotówkę. W skrajnych przypadkach aptekarze oferują refundowane specyfiki za dopłatą (sic!). - Chodzi tu o sytuację, w której pacjent dostaje określoną kwotę za dostarczenie recepty. To jest kompletne wypaczenie tego, do czego służy lek. Pacjent nie może być nagradzany za dostarczenie recept. Ma otrzymywać lek, kiedy ze względów zdrowotnych, a nie finansowych, jest on mu potrzebny. Pacjenci muszą sobie zdawać sprawę, że takie działanie, czyli dostarczanie recepty na lek, który nie jest im potrzebny, w efekcie kończy się wyłudzeniem publicznych pieniędzy. A to już jest łamanie prawa - mówił dla portalu "Rynek Zdrowia" Artur Fałek, dyrektor departamentu polityki lekowej i farmacji w Ministerstwie Zdrowia.
Już na początku tego roku resort zapowiadał, że wprowadzi sztywne marże i ceny urzędowe na leki refundowane.
Projekt ustawy refundacyjnej jest gotowy. - Nie będzie promocji i rabatów, nie będzie walki o klienta - zapowiada wiceminister zdrowia Marek Twardowski.
Samorząd popiera
Za stałymi marżami i cenami na leki refundowane od dawna opowiada się samorząd aptekarski. - Chcemy jednakowych cen na te same leki we wszystkich aptekach. Te zaś powinny pełnić rolę placówki opieki zdrowotnej - mówił podczas nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia Grzegorz Kucharewicz, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Stałe ceny mają doprowadzić do tego, że skończy się marnotrawstwo leków kupowanych na zapas ("Bo są w dobrej cenie" - argumentował niejeden pacjent, który załapał się na promocje). Jest też nadzieja, że wydatki na leki w budżetu NFZ przestaną rosnąć w zastraszającym tempie. W tym roku, w skali kraju, fundusz przeznaczy na leki prawie 8 mld zł!
Na leki refundowane składamy się wszyscy. I Czytelnik z Torunia, i Czytelniczka z Kowala. I pisząca te słowa również. Nie widzę powodu, by kosztem wspólnego budżetu wspierać finansowo właścicieli aptek. Lista leków, do których nie dopłacają ubezpieczeni jest wystarczająco długa. I ona daje nieograniczone możliwości cenowej konkurencji.