- Ten konkurs to fikcja, z góry wiadomo, kto go wygra - napisał do nas, niestety anonimowo, jeden z mieszkańców Chojnic o wyborze zastępcy dyrektora Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Czytelnik dodaje, że poza tym nie rozumie, po co w tak małej jednostce organizacyjnej powoływać w ogóle zastępcę dyrektora.
Wczoraj zapytaliśmy o te kwestie Grażynę Dąbrowiecką, dyrektorkę GOPS. Powiedziała nam, że wczoraj konkurs został rozstrzygnięty, a zainteresowanie nim było mizerne - wpłynęły tylko dwie oferty. - Jedna nie spełniała wymogów - twierdzi Dąbrowiecka. - Kandydatka nie miała specjalizacji z organizacji pomocy społecznej i nie legitymowała się pięcioletnim stażem pracy, w tym trzyletnim w ośrodku pomocy społecznej.
Konkurs wygrała Maria Wierzbowska, pracownica GOPS z dwudziestoletnim stażem, spełniająca wszystkie wymogi i zdobywająca w czasie swojej drogi zawodowej wszelkie możliwe specjalizacje. Pracę na nowym stanowisku podejmie od dziś, umowa jest już podpisana.
Dąbrowiecka odrzuca sugestię, że konkurs był "ustawiony". - W komisji zawsze jest przedstawiciel pana wójta, co jest gwarancją obiektywizmu jej decyzji - podkreśla.
Zapewnia, że mimo tego, że Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej to faktycznie mała struktura organizacyjna, to jest potrzebne wsparcie w kierowaniu nią. Nie jest to ani kaprys, ani fanaberia.