Wczoraj po południu przed bydgoskim salonem spółki Domar-Bydgoszcz przy ulicy Szajnochy zaparkowanych było zaledwie kilka samochodów. Sklep był zamknięty.
- Tak jest od około tygodnia - powiedział nam, proszący o anonimowość, jeden z pracowników firmy. - Niektórzy z nas dostali pensje, inni czekają na nie od kilkunastu dni. Od jakiegoś czasu słyszeliśmy plotki, że źle się dzieje w Domarze. Ale liczyliśmy, że chociaż nasz salon przetrwa.
Były tylko obietnice
Jak ustaliła „Pomorska”, już we wrześniu Whirlpool oraz Daewoo Electronics, kontrahenci Domaru, złożyli w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy wnioski o upadłość tego bydgoskiego przedsiębiorstwa.
Artur Lewicki, radca prawny z Kancelarii Prawniczej Lege artis w Bydgoszczy, tłumaczy: -Firmy mogą złożyć wniosek o upadłość swojego kontrahenta, jeżeli podejrzewają, iż jest on niewypłacalny. W takiej sytuacji musi istnieć przynajmniej dwóch wierzycieli. Choć każdy z nich może samodzielnie złożyć wniosek.
Domar rzekomo nie zapłacił za sprzęt, jaki kupił od kontrahentów, którzy złożyli wnioski o jego upadłość.
W dodatku - jak tłumaczy Andrzej Ossowski, kierownik ds. windykacji w Whirlpool - bydgoskie przedsiębiorstwo nie było w stanie zaproponować żadnego planu spłaty ani sposobu zabezpieczenia zadłużenia.
- Domar ma wobec nas duże zaległości - przyznaje Anita Piasecka, zastępca głównego księgowego w Daewoo Electronics. Nie chce ona ujawniać ile wynoszą długi bydgoskiej firmy. Dodaje jedynie: - Zapewniano nas, że otrzymamy pieniądze. Tak się jednak nie stało.
Dlaczego Domar sam nie złożył wniosku o upadłość?
Wczoraj próbowaliśmy o to zapytać przedstawicieli firmy. Dzwoniliśmy wiele razy. Nikt jednak nie odbierał telefonów.
Czy są niewypłacalni
Pierwsza rozprawa w sprawie Domaru odbędzie się 29 października. - Wniosek o upadłość nie oznacza automatycznego bankructwa firmy. Sąd musi najpierw ustalić czy oraz ewentualnie od kiedy przedsiębiorstwo jest niewypłacalne - wyjaśnia Artur Lewicki.
Finał sprawy nie jest więc przesądzony. Tym bardziej że, jak ustaliła „Pomorska”, czasami kontrahenci składają wniosek o upadłość danej firmy, nie po to, aby doszło do jej bankructwa. Ale żeby zmusić ją do zapłaty.
