Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowersyjna decyzja sądu. Malutki Maks z Golejewa nie wróci już do mamy

DARIUSZ NAWROCKI
Gdy matka Maksa została zatrzymana przez policję, chłopiec trafił do szpitala w Strzelnie. - W domu dbano o niego. Na pewno nie brakowało mu niczego. Nie był źle traktowany - mówiła nam wówczas doktor Anna Bogdanowicz-Sikorska.
Gdy matka Maksa została zatrzymana przez policję, chłopiec trafił do szpitala w Strzelnie. - W domu dbano o niego. Na pewno nie brakowało mu niczego. Nie był źle traktowany - mówiła nam wówczas doktor Anna Bogdanowicz-Sikorska. FOT. DOMINIK FIJAŁKOWSKI
Choć prokuratura uznała, że mieszkanka Golejewa nie chciała "sprzedać syna" do Anglii sąd w Mogilnie i tak pozbawił ją praw rodzicielskich. Ośmiomiesięczny Maks pozostanie w rodzinie zastępczej.

Gdyby akcja przygotowywana przez jego matkę i krewnych powiodła się, Maks mieszkałby dziś w Anglii. Policja nie pozwoliła jednak wywieźć chłopca z kraju. Już siódmy miesiąc przebywa więc w rodzinie zastępczej, gdzieś pod Mogilnem.
Maks przyszedł na świat 6 września ubiegłego roku w ubogiej rodzinie w Golejewie (gm. Jeziora Wielkie, powiat mogileński).

Dziesięć dni później cały kraj obiegła wiadomość: policja udaremniła matce (Ewie H.) sprzedaż noworodka. Kupić go, rzekomo za 2 tysiące złotych, miało bezdzietne małżeństwo Polaków mieszkających w Anglii, krewni Ewy H. - Maria i Krzysztof W. Cała trójka usłyszała zarzut handlu ludźmi, a Maks trafił do rodziny zastępczej.

Pomoc na buty

Ewa H. tłumaczyła potem, że przekazując Maksa krewnym chciała tylko obejść procedury adopcyjne. Gdyby zdecydowali się to zrobić legalnie, chłopiec mógłby wyjechać do Anglii najwcześniej za kilka lat. Tłumaczyła, że 2 tysiące złotych rzeczywiście przyjęła, ale nie za sprzedaż Maksa, ale na buty i ubrania dla jej piątki starszych dzieci. Wychowuje je samotnie. Prawdziwy ojciec Maksa siedzi w więzieniu za to, że nie płacił alimentów na dzieci... innej kobiecie.
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie handlu dzieckiem. Nie znalazła wystarczających dowodów, że do tego doszło.

Prawo jednak zostało złamane. Krzysztof W. poświadczył nieprawdę w dokumentach Urzędu Stanu Cywilnego. Skłamał, że jest biologicznym ojcem Maksa. To miało mu ułatwić wywiezienie chłopca z kraju. W tej sprawie zapadł wyrok. Krzysztof W. i Ewa H. za poświadczenie nieprawdy w urzędzie otrzymali karę w wysokości roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Krzysztof W. musiał ponadto zapłacić 8 tysięcy złotych grzywny. Ewa H. trafiła pod stały nadzór kuratora.

Przyszłość chłopca

Pozostała do rozwiązania sprawa przyszłości Maksa. Sąd Rodzinny w Mogilnie miesiącami rozpatrywał wniosek o pozbawienie matki władzy rodzicielskiej nad synkiem.
- Będziemy sprzeciwiać się temu wnioskowi. Od czasu, gdy prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie handlu dzieckiem, jest on bezzasadny - tłumaczył mecenas Jan Montowski, który kilka miesięcy temu reprezentował Ewę H. przed sądem.
Matka Maksa walczyła o powrót Maksa do domu. O legalną adopcję chcieli starać się Maria i Krzysztof W. Wreszcie mogileński sąd podjął decyzję.
- Ewa H. została pozbawiona władzy rodzicielskiej. Krzysztof W. również nie może sprawować opieki nad Maksem. Chłopiec pozostanie w rodzinie zastępczej - oznajmił nam Mieczysław Oliwa, prezes Sądu Rejonowego w Mogilnie.
Wyrok nie jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska