Być może. Podobnie jak kolega Artura Sz. po fachu - inny lekarz z inowrocławskiego szpitala - który miał sfałszować dokumentację lekarską z zamiarem wyłudzenia pieniędzy z ubezpieczenia zdrowotnego i który - tak jak Artur Sz. - został po latach procesu od tych oskarżeń uwolniony. Dlaczego więc obaj lekarze mieliby stanąć przed sądem ponownie? Ponieważ bydgoska prokuratura odwołała się od tego wyroku.
Przypomnijmy. Kulisy afery, w którą zamieszanych było około stu osób związanych ze szpitalem w Inowrocławiu, policja ujawniła latem 2003 roku. I chodziło o fałszowanie dokumentacji oraz wyłudzanie pieniędzy z ubezpieczeń zdrowotnych z tytułu uszczerbku na zdrowiu (w sumie wyłudzono ok. 40 tys. zł).
Większość osób przyznała się do winy i dobrowolnie poddała karze, w tym pięciu z siedmiu oskarżanych lekarzy. Dwóch ostatnich jednak - jak to określa prokuratura - "szła w zaparte". I to na tyle skutecznie, że Sąd Rejonowy w Mogilnie, który prowadził tę sprawę, w połowie marca uniewinnił nieprzyznających się do winy medyków.
Odwołanie od tego wyroku wpłynęło do sądu wczoraj. Kiedy więc zapadnie jakaś decyzja? I czy w ogóle dojdzie do ponownego procesu? Tego dowiemy się za parę tygodni.