Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościół na apartament sprzedam... W Quebecu w dziesięć lat wygasła wiara!

Adam Willma
Adam Willma
Czy  Kościół w Polsce musi obawiać się laicyzacji?Na zdjęciu: ulica Powstańców Wielkopolskich w Bydgoszczy. Zniszczona tablica zapowiadająca nadchodzący Dzień papieski.
Czy Kościół w Polsce musi obawiać się laicyzacji?Na zdjęciu: ulica Powstańców Wielkopolskich w Bydgoszczy. Zniszczona tablica zapowiadająca nadchodzący Dzień papieski. fot. Jarosław Pruss
W dziesięć lat wygasła wiara w najbardziej katolickiej prowincji Kanady. Archiwalna rozmowa z dr Piotrem Sadkowskim z Katedry Filologii Romańskiej UMK, znawcą literatury Quebecu.

- "Kościół w bardzo dobrym stanie, ciekawy obiekt historyczny, doskonałe miejsce na apartamenty" - to jedna z ofert w biurze nieruchomości w kanadyjskim Quebecu. Właścicielem całkiem sporej świątyni można zostać już za 350 tys. dolarów. Kto kupuje kościoły?
- Głównie firmy deweloperskie, które przerabiają je na "condo" - stylowe apartamentowce. Takie oferty nie należą do rzadkości. Są też kościoły i klasztory zamienione na domy kultury, biblioteki, muzea, restauracje, sale koncertowe.

- W Stanach Zjednoczonych cały czas buduje się nowe kościoły, a w Quebecu już tylko nieliczne używane są do sprawowania kultu. Dlaczego?

- Quebec był jednym z najbardziej katolickich krajów świata i przestał nim być w ciągu dziesięciu lat. Do końca lata 50. XX wieku był też dynamicznym centrum misji katolickich wysyłanych do Afryki. A od roku 1960, w krótkim czasie kościoły w Quebecu niemal opustoszały. Żeby to zrozumieć, trzeba sięgnąć do historii.

- Sięgnijmy.

- Kolonizacja na terenach dzisiejszej Kanady rozpoczęła się na początku XVII wieku. Jako pierwsi próbowali zasiedlić je prześladowani we Francji protestanci - hugenoci. Już po 20 latach oficjalnym edyktem zabroniono jednak innowiercom osiedlania się w Nowej Francji. Hugenoci, którzy chcieli tam pozostać, musieli przejść na katolicyzm. A więc już od początku ta społeczność została poddana silnej kontroli Kościoła katolickiego.

Pamiątka z Quebecu - przestroga dla polskiego kościoła?
Pamiątka z Quebecu - przestroga dla polskiego kościoła? Adam Willma

- Również po zwycięstwie Brytyjczyków?

- Istniało coś w rodzaju niepisanej umowy - kolonizatorzy brytyjscy pozostawili Kościołowi pełną swobodę, za to hierarchia miała czuwać, aby nie pojawiały się ruchy liberalne i rewolucyjne. W tym celu Kościół miał do dyspozycji cenzorów i indeks książek zakazanych, na który - obok dzieł Woltera i Rousseau, trafiły również dzieła Wiktora Hugo i Emila Zoli.

- Tę odrębność udało się zachować.

- Owszem, pomocna okazała się polityka demograficzna. Kościół naciskał, aby rodziny frankofońskie były liczne w myśl zasady - "przetrwamy tylko wtedy, gdy będzie nas dużo". Opowiada się anegdoty, o księżach regularnie odwiedzających rodziny, w których od ponad roku nie urodziło się dziecko. Rodziny składające się z 8-10 dzieci były normą. Dopiero w latach 20., w czasie postępującej urbanizacji, ludzie zaczęli migrować do miast. I tu jednak Kościół katolicki organizował im życie społeczne trzymając w rękach edukację, kulturę, opiekę społeczną, szpitale, a nawet sport.
Apogeum tego systemu społecznego stanowiło dwudziestolecie rządów premiera Maurice'a Duplessisa, które przeszły do historii jako "wielki ciemnogród". Polityka Duplessisa miała, m.in., wzmacniać poczucie odrębności i przywiązania do katolicyzmu społeczeństwa quebeckiego. Kościół za jego rządów był dofinansowywany bezpośrednio z budżetu. Ta sytuacja trwała do jego śmierci w 1959 roku. Kolejne wybory wygrywali już liberałowie.

- I zaczęła się rewolucja

- Owszem, ale bardzo pokojowa. Została ona nawet nazwana "łagodną rewolucją". Zmiany były jednak kolosalne i doszło do nich na wszystkich poziomach. Zaczęło się od błyskawicznej laicyzacji społeczeństwa. Kościół czuł zresztą, że nie jest w stanie podźwignąć tych wszystkich obowiązków, które na nim dotąd leżały. Szkolnictwo, szpitale i kulturę przejęło państwo, a jednocześnie społeczeństwo błyskawicznie stało się areligijne.

- Kościoły opustoszały?

- Tylko nieliczne pełnią jeszcze funkcję sakralną. Te, które nie znalazły nabywców, bywały nawet burzone. To był niesamowity widok i nasuwał na myśl kadry z rewolucyjnej Rosji.
W nabożeństwach uczestniczy 6-10 procent deklarujących się jako katolicy, podobnie jak we Francji. We Francji jednak katolicyzm jest liczebnie mały, ale bardzo aktywny i żywy, natomiast w Quebecu tkwi on cały czas w marazmie. W ankietach nadal 84 procent mieszkańców w rubryce "wyznanie" podaje "katolik", ale trafniej byłoby powiedzieć - "katolik niewierzący", bo najczęściej jest to jedynie nawiązanie do dziedzictwa kulturowego. Owszem, dość popularne są jeszcze chrzty i śluby w kościele, ale to już jedynie "opakowanie", które ma odróżniać Quebekanów od świata anglojęzycznego w Ameryce.

- Jak wygląda życie bez religii?

- Odejście od religii poskutkowało oczywiście ogromnym wzrostem liczby rozwodów. Pojawił się też wielki problem z samobójstwami, które urosły do rangi plagi społecznej, co można interpretować jako wynik pustki pozostawionej po umarłej religijności. Po katolicyzmie pozostała wyrwa, której nie zastąpiły gadżety nowoczesnego świata. Doskonale oddają to filmy najbardziej znanego quebeckiego reżysera Denysa Arcanda, (m.in. "Jezus z Montrealu", "Upadek Cesarstwa Amerykańskiego", "Inwazja barbarzyńców"). Religia pozostawiła jednak swoisty ślad w miejscowej odmianie języka francuskiego. Niektóre ze słów z nią związanych służą dziś jako wulgaryzmy.

- ?????

- Jednym z wyróżników języka francuskiego są tzw. "sacres", czyli wulgaryzmy wywodzące się z języka religijnego i liturgicznego. Podczas gdy Polak spontanicznie powie "k...", a Francuz "merde" ("g..."), Quebekanin użyje słowa "baptęme", czyli "chrzest" lub słowa nieco tylko zniekształconego. Na liście ostrych wulgaryzmów jest na przykład "hostia", "Chrystus", "kielich" czy "tabernakulum". Używanie tych przekleństw jest jednocześnie wyznacznikiem kulturowym - Quebekanie posługują się nimi często, ale jest bardzo źle widziane używanie tych słów przez cudzoziemców, nawet tych, którzy biegle posługują się językiem. Uważają to za wkraczanie w ich tożsamość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska