Dawniej na Kujawach zwieńczeniem karnawału były huczne zabawy i orszaki przebierańców, czyli koza. Występowały też inne zwyczaje.
Harce wesołych orszaków
We wtorek zapustny chłopcy przebrani żydów, cyganów, chłopów, niewiasty oraz za niedźwiedzie, konie, kozy, obchodzili domostwa we wsi, czynili wiele hałasu, podskakiwali.
Orszaki przebierańców były zróżnicowane. W Jacewie, Słońsku, Szadłowicach do pochodu obok wymienionych postaci dołączał diabeł. W Rojewie chodził niedźwiedź, zaś dziewczęta straszył burdach - postać z drewnianą wielką głową konia. W Szymborzu (dziś dzielnica Inowrocławia), gdzie zwyczaj jest od dawna kontynuowany, chodzi koza wraz z przodownikiem, grajkiem, kominiarzem, parą młodych, parą starych, cyganem, niedźwiedziem i zbiera datki na „podkoziołka”. Od 98 lat chodzi „koza mątewska”, zbierając na sianko dla kozy.
„Obiecała, nie dała...”
Po zakończonych kozich harcach w karczmie odbywała się zabawa, skierowana zwłaszcza do dziewcząt. Te, które w danym roku nie wyszły za mąż - chcąc tańczyć - musiały się wykupić, rzucając drobne pieniądze pod figurkę koziołka lub chłopca wystruganego z brukwi gołym fallusem, ustawianego na metalowym talerzu, beczce lub na stole. Śpiewano: „ Obiecała, nie dała, musi dać, cały roczek za trojaczek wywijać”.
Pieniądze były symbolicznie przeznaczone na okrycie „naguska”, zaś w rzeczywistości opłacano nimi grajków. Zabawa kończyła się o północy, a na wychodzących z karczmy tancerzy, czekała niespodzianka w postaci popiołu sypiącego się z rzeszota zawieszonego nad drzwiami.
Wywóz żeńcowych
Z ostatkami na Kujawach łączy się zwyczaj „wywożenia żeńcowych”, czyli młodych mężatek „ożenionych” w czasie karnawału. Kilka kobiet zaprzęgało się do wozu, przystrojonego świerkiem i wstążkami, wkładając tam grabie, widły, wannę oraz inne sprzęty gospodarskie, zajeżdżały pod dom młodej mężatki. Żeńcową sadzały na wóz i wiozły do karczmy, gdzie musiała się wykupić. Było to obrzędowe przyjęcie do grupy mężatek.
Z kotem na grajka
Symbolicznym zakończeniem karnawałowych uciech był zwyczaj „zabijania grajka”. Gdy zabawa dobiegała końca, sadzano grajka na taczce i wśród śpiewów wywożono z karczmy. Na miedzy przewracano taczkę, wyrzucano grajka i obsypywano popiołem. Równocześnie wypuszczano kota. Uczestnicy zabawy biegli nie oglądając się za siebie. Mówiono, że „zabito grajka”, a jego dusza pod postacią kota uleciała z wioski.
Tradycja chodzenia z kozą jest kultywowana do dziś. M.in. w jutrzejszą niedzielę ulicami Włocławka, a we wtorek ulicami Inowrocławia przejdą barwne orszaki przebierańców.
Flash Info odcinek 4 - najważniejsze informacje z Kujaw i Pomorza.