Podwiesk. Niewielka wieś w gminie Chełmno. Szkoła również mała, ale czysta, zadbana. Okolica piękna. Dyrektor, która od lat radzi sobie sama - bez zastępcy - z coraz większą ilością obowiązków. Lubiana i szanowana przez rodziców uczniów, którzy mówią o niej w samych superlatywach. I w chwili kryzysu - stoją za nią murem.
Dyrektor Danuta Zaborowska, bo o niej mowa, nie zdołała stworzyć zespołu nadzorującego, który mógłby czuwać nad prawidłowym przebiegiem egzaminu z historii. Pierwsza część sprawdzianu gimnazjalnego nie odbyła się. Jak się potem okazało, była to jedyna szkoła w kujawsko-pomorskiem i jedna z trzech w Polsce, gdzie egzamin nie doszedł do skutku.
Dzisiejszy egzamin w Podwiesku odbywa się zgodnie z planem
- Jako dyrektor zrobiłam wszystko, by egzamin się odbył. Informowałam o problemie z zebraniem członków komisji kuratorium i Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Bez odzewu- mówi Danuta Zaborowska. - Sytuacja była trudna. Uprzedzałam o niej rodziców na wtorkowym zebraniu. Wiedzieli, że nawet jeśli dowiozą dzieci w środę, to egzamin może się nie odbyć. I tak się stało.
Dyrektor twierdzi, że o godz. 8.47, czyli 13 minut przed oficjalnym rozpoczęciem egzaminu, w szkole pojawiło się trzech strażaków z PSP w Toruniu.
- Mieli kwalifikacje studia pedagogiczne, ale nie byli zatrudnieni w szkołach. Poza tym, trzynaście minut na przeszkolenie to za mało - uznała pani dyrektor. Podziękowała strażakom i egzamin odwołała. - Interpretuję przepisy tak, że mogłam przyjąć do komisji osoby spoza szkoły, ale tylko nauczycieli z innych placówek.
Mimo małych szans na przeprowadzenie egzaminu dyrektor zadbała o jego organizacyjne przygotowanie w szkole oraz zapewniła obecność uczniów na egzaminie. Jednak, gdy okazało się, że problem z obsadą nie będzie rozwiązany, gimnazjaliści zostali odesłani do domów, a dyrektor zgłosiła do OKE, że u niej egzamin się nie odbywa.
- Na ten sygnał zapowiedziała się wicekurator oświaty z kuratorami. Musieliśmy powiadomić rodziców 36 dzieci, by przywieźli je na druga część egzaminu - relacjonuje Danuta Zaborowska. - Wszystkie się stawiły, mimo iż niektórzy rodzice byli już w pracy. Podwozili uczniów nawet po sąsiedzku. Jestem wdzięczna, że rodzicie rozumieją sytuację, są wyrozumiali i tu stanęli na wysokości zadania. Ich wsparcie jest dla mnie bardzo ważne.
Rodzice nie tylko wspierają - stoją murem za panią dyrektor.
- Mąż był w środę w szkole od rana i obserwował wszystkie wydarzenia - mówi Teresa Świtała, mama gimnazjalistki. - Był oburzony, gdy przed godz. 11 wpadła tam wicekurator i od drzwi krzyczała na panią dyrektor. Ta tłumaczyła, że kierowała pisma, których ma kopię, do kuratorium z informacją o problemie ze stworzeniem komisji. Jednak wicekurator, arogancka, nie pozwoliła jej dojść do słowa, wrzeszczała do dyrektorki „Cicho!” jak do smarkatego dziecka. Jesteśmy oburzeni - nie można tak traktować nikogo, a co dopiero dyrektora szkoły i to przy rodzicach i uczniach.
Wicekurator kujawsko-pomorski twierdzi, że głos musiała podnieść, aby uspokoić rozkrzyczanych i obwiniających pracowników kuratorium za całą sytuację rodziców.
- Jak lekarz ma przed sobą pacjenta z histerią musi być stanowczy, nawet krzyknąć - mówi Maria Mazurkiewicz. - Nas obwiniono za to, że dyrektor nie zorganizowała egzaminu, a przecież przyjechaliśmy pomóc. To był obowiązek dyrektora. Było dużo emocji, krzyczeli tam rodzice - zwłaszcza jeden pan i jedna pani.
- Sytuacja jest trudna, trudno znaleźć rozwiązanie, bo nauczyciele strajkują, a rząd ich lekko ignoruje - mówi Krzysztof Wypij.
Egzaminy gimnazjalne w Grudziądzu rozpoczęły się zgodnie z planem
