Ich biuro jest po lewej stronie zaraz po wejściu do Urzędu Miejskiego. Wygrali konkurs na podinspektorów ds. kontroli. Nie są miejscowi. To dodatkowy atut, nie ma problemu z zachowaniem odpowiedniego dystansu. Krzysztof Górski jest ze Starogardu Gdańskiego, a Tomasz Stoltmann z Sępólna Krajeńskiego.
Jak mówi Górski (ukończył m.in. Uniwersytet Laterański w Rzymie), będą mogli prowadzić nie tylko kontrole planowe, zlecone przez burmistrz Jolantę Fierek, ale i doraźne. W przypadku tych drugich nie będą musieli uprzedzać kontrolowanych o swojej wizycie.
Od 2009 r. w ustawie o finansach publicznych wprowadzono dla samorządów prowadzenia kontroli zarządczej. - W Czersku wprowadzono ją pod koniec 2010 r., ale tak, że w naszej opinii zasadniczo niemal jej nie było - mówi Górski. - My będziemy się zajmować, co chciałbym podkreślić, kontrolą zarządczo-instytucjonalną. Jest różnica, bo w tym pierwszym wypadku chodzi raczej o system zarządzania.
Formalnie, pod względem prawnym, kontrole prowadzić będzie burmistrz Fierek. - Nie mamy innego zwierzchnika, podlegamy bezpośrednio burmistrz - mówi Górski. - Jesteśmy, można powiedzieć, dodatkową parą oczu burmistrza.
Panowie pracowali ostatnio nad opracowaniem dokumentacji, która otworzy im drzwi, by móc rozpocząć kontrole. Regulamin był, ale niezgodny z ustawą z 2009 r. Wkrótce burmistrz przyjmie nowe regulacje w formie zarządzenia.
W Bydgoszczy autobus zderzył się z samochodem osobowym. 7 osób jest rannych
Górski i Stolmann nie chcieli powiedzieć, jaką jednostkę gminy prześwietlą w pierwszej kolejności. Czekają na zlecenie burmistrz. Zapewniają, że nie marnowali czasu. Pracują od czerwca, trafili akurat na okres urlopowy, a dużo uwagi poświęcili też przetargom - zmieniła się ustawa o zamówieniach publicznych, która w urzędach wprowadziła dużo zamieszania. Przepisy są niejasne i samorządowcy mają podstawę sądzić, że ich decyzje, jakie by nie były, mogą być kwestionowane w procedurze odwoławczej. - A w przyszłym roku czeka nas zupełnie nowa ustawa o zamówieniach publicznych - mówi Tomasz Stoltmann.
Obaj podkreślają, że ich kontrole nie będą takie, jak dawniej, by się aby tylko do czegoś przyczepić. Dziury w całym nie będą szukać, ale błędów - owszem. Cel jest jeden - nie chodzi o karanie pracowników, tylko o wyciągnięcie wniosków na przyszłość. A błędy nie zawsze są przecież zamierzone, wynikają np. z niejasnych przepisów czy często zmienianego prawa.