Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Drozdek odpuścił

Redakcja
Zawarciem ugody zakończył się wczoraj w Nowym Sączu proces o ochronę dóbr osobistych, wytoczony Jerzemu Jureckiemu z "Tygodnika Podhalańskiego" przez kustosza sanktuarium na Krzeptówkach w Zakopanem ks. Mirosława Drozdka.

W treści ugody, opracowanej przez prawników obydwu stron, znalazła się m.in. deklaracja, że zamiarem dziennikarza "Tygodnika Podhalańskiego" nie było twierdzenie, iż ks. Drozdek miał być agentem SB, a jedynie zadanie publicznie pewnego pytania, bez odpowiedzi własnej.

Usatysfakcjonowany ugodą duchowny zrezygnował z roszczeń wobec dziennikarza - przeprosin w ogólnopolskich mediach i 10 tys. zł na cel charytatywny.

Ks. Drozdek nie był obecny w sądzie. Reprezentujący go mecenas Wieńczysław Grzyb powiedział, że jego klient czuje się usatysfakcjonowany ugodą. - Ugodę zaproponowała przewodnicząca składu sądzącego, natomiast później inicjatywa była wspólna. Z istoty samej ugody wynika, że obydwie strony czynią sobie ustępstwa. Ks. Drozdek zrezygnował z żądań zawartych w pozwie, wystarczyło mu ubolewanie pana Jureckiego, że sytuacja rozwinęła się w takim, a nie innym kierunku - mówił prawnik ks. Drozdka.

Mecenas Grzyb powiedział, że ksiądz osobiście podejmował decyzje, co do szczegółów ugody. - Znane są mi z doniesień mediów sugestie, jakoby ks. Drozdek, zawierając ugodę ulegał jakimś naciskom, na przykład ze strony Kościoła. Nic nie jest mi na ten temat wiadomo - powiedział mec. Grzyb.

Także rzecznik Archidiecezji Krakowskiej ks. Robert Nęcek zaprzecza, jakoby naciskano na ks. Drozdka. - Nic mi nie wiadomo, jakoby kuria krakowska stosowała jakiekolwiek naciski wobec ks. Drozdka - powiedział wieczorem ks. Nęcek.

Jerzy Jurecki powiedział, że nie czuje się przegranym w tej sprawie. - Ksiądz Drozdek wycofał się z wszystkich żądań i to jest dowód na to, kto jest wygranym; przecież to on domagał się ode mnie przeprosin w mediach i 10 tys. zł. Ani nie przeprosiłem, ani nie zapłaciłem mu pieniędzy. Mało tego, powtórzyłem tylko słowa, które wypowiadałem przed pierwszą rozprawą, po rozprawie, i które formułowałem nawet na piśmie: że wykonuję swoją dziennikarską robotę; że przekazałem informacje, które znajdują się w IPN. Czego mam się wstydzić? - powiedział dziennikarz "Tygodnika Podhalańskiego".

W lutym "Tygodnik Podhalański" opublikował artykuł sugerujący, że ks. Mirosław Drozdek mógł być w latach 80. tajnym współpracownikiem SB o kryptonimie Ewa. Według autora artykułu, Jerzego Jureckiego, tekst powstał w oparciu o materiały SB znajdujące się w IPN. Jurecki opublikował kopie niektórych cytowanych archiwaliów. Ks. Drozdek w oświadczeniu wydanym wkrótce po artykule na jego temat w "Tygodniku Podhalańskim" kategorycznie zaprzeczył, jakoby współpracował z SB.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska