https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Księgarnia przy ul. Długiej stoi pusta, a nagroda Matrasu jedzie do Warszawy

(ak)
Fot. Tomek Czachorowski
Nagroda dla autora najpopularniejszej książki roku, nie będzie już wręczana w Bydgoszczy, ale w Warszawie podczas tamtejszych targów książki - taką decyzje podjął zarząd sieci księgarni Matras, fundatora nagrody.

www.pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

Nie ma wątpliwości, że decyzję podjęto po tym, jak wyrzucono księgarnię tej sieci z ul. Długiej.

Przypomnijmy, księgarnie Matras miały zaległości w regulowaniu czynszu za lokale wynajmowane od Administracji Domów Miejskich. Ostatecznie firma doszła do porozumienia z zarządcą miejskich nieruchomości i musiała się wynieść z pomieszczeń przy ul. Długiej.

Pusto

Teraz lokal ten stoi pusty. - Nic tam się nie dzieje, więc nie rozumiem, jaki był sens od razu nas stamtąd wyrzucać, skoro ADM ostatecznie dostanie każdy grosz, jaki mu zalegaliśmy, jeszcze z odsetkami - zastanawia się Zbigniew Zdziebłowski, dyrektor księgarni Matras w Bydgoszczy.

- Jest pewna granica tolerowania zaległości i spółka ją, jak przypuszczam przekroczyła - mówi wiceprezydent Maciej Grześkowiak.

Figa z nagrody

Matras jednak liczył na większe wsparcie ze strony miasta. Jest bowiem sponsorem i współorganizatorem imprez kulturalnych w Bydgoszczy. - Niestety już wiadomo, że nagroda Matrasu dla najlepiej sprzedającej się książki roku, nie będzie wręczana w Bydgoszczy. Okazją do tego był współorganizowany przez nas Międzynarodowy Festiwal Książki. W tym roku nagroda trafiła do Małgorzaty Kalicińskiej, która przy okazji spotkała się w Węgliszku z czytelnikami. W przyszłym roku nie będzie już takiej okazji do spotkania z popularnym autorem. Ale mam nadzieję, że uda mi się przekonać zarząd, byśmy nadal sponsorowali Bydgoski Trójkąt Literacki.

Pytają...

A co dalej z pomieszczeniami po księgarni. Na pewno nie będzie tu Domu Książki. - Nic nie wiem o tym, abyśmy byli zainteresowani prowadzeniem działalności w tych pomieszczeniach - usłyszeliśmy w dyrekcji bydgoskiego oddziału spółki.

- Ale zainteresowanie wyraziło Ossolineum - twierdzi Grześkowiak. - Z tego co słyszałem mają podobno dostać pieniądze na budowę sieci księgarni we wszystkich większych miastach w Polsce.

Właściciel czeka na decyzję Ossolineum i jak zapewnia wiceprezydent: - Nie planujemy sprzedawać tej kamienicy.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

o
opusdejczyk
Ten Grześkowiak to wyjątkowy ignorant. Wiocha, aż piszczy. Z kultury, to u niego była tylko remiza - po co komu księgarnia, przecie książka do nabożeństwa jest u proboszcza, zawsze można pożyczyć i se poczytać coś ciekawego.
~gość~
W dniu 17.11.2009 o 10:30, zbylut napisał:

Coś jest nie tak, jeżeli księgarnia nie potrafi się utrzymać na starówce dużego miasta. Położone w sąsiedztwie; antykwariat i sklep z dewocjonaliami jakoś dają radę. Dlaczego?Te dwa sklepy pracują same na siebie, a matras lwią część zysku przekazuje do Warszawy. Gdyby w tym miejscu powstała prywatna księgarnia, a nie sieciowa- na pewno by się utrzymała.


No wiesz czasy wielkiej tolerancji wyjątkowo sprzyjają sklepom z dewiacjonaliami, mimo różnych społecznych pomrukiwać kwitną te sexszopy, a księgarnie umierają śmiercią naturalną, kiedyś z braku dostępu do informacji oblegaliśmy księgarnie, na subskrypcje potajemnie się zapisywaliśmy by jakieś piękne encyklopedyczne dzieło dostać , dziś mimo przepięknego wyglądu zwykłą makulaturą tylko , pamiętasz zapewne jaki był tłok na Starym Rynku, az kierownik nazwisko musiał zmienić, a dziś nawet nikt nie wspomni, w razie co na Fabryczną można wskoczyć
a
antymatras
Sprzedawałem za pośrednictwem tej sieci księgarni książki. Najpierw byłem zszokowany narzutem w wysokości 50%, po pewnych konsultacjach zeszli do niecalych 40. Książki oczywiście wstawione w komis, płatność po sprzedaży. I tu zaczęły się schody... Po 6 miesiącach sprzedaży nie dostałem nawet złotówki. Nikt nie chciał ze mną rozmawiać, wszyscy dosyłali do Warszawy, pan prezes był zawsze nieuchwytny. Jak zagroziłem sądem to mnie wyśmiał, proces oczywiście wygrałem. Pieniędzy dalej nie było na koncie, dopiero skierowanie sprawy do komornika pomogło. Tak samo Matras zalegał w Grudziądzu z czynszem - nie płacili od 6 miesięcy i musieli się wynieść. Jak dla mnie - banda naciągaczy, do tego bardzo arogancka i bezczelna. Dowody na to w postaci wyroku sądowego mam!
z
zbylut
Coś jest nie tak, jeżeli księgarnia nie potrafi się utrzymać na starówce dużego miasta.
Położone w sąsiedztwie; antykwariat i sklep z dewocjonaliami jakoś dają radę.
Dlaczego?
Te dwa sklepy pracują same na siebie, a matras lwią część zysku przekazuje do Warszawy. Gdyby w tym miejscu powstała prywatna księgarnia, a nie sieciowa- na pewno by się utrzymała.
k
kolejny skandal w Bydzi
Dombrowicz i Grześkowiak podajcie się do dymisji!!!!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska