Zobacz wideo: Waloryzacja 2022 - od marca podwyżki

Kobieta skończyła w sobotę pracę i szła do galerii handlowej w Bydgoszczy. Po drodze usiadła na ławeczce. Miała przy sobie torbę z laptopem, reklamówkę, no i torebkę. Nagle zaczęło padać, więc szybko wstała i poszła do galerii. Tyle że już bez torebki.
Zorientowała się dopiero, gdy chciała zapłacić za towar. Bydgoszczanka do teraz nie wie, jak to się stało. Tego dnia miała tzw. listonoszkę, z paskiem przewieszanym przez szyję i ramię. Na płacz kobiecie się zebrało. Sobie nic nie zamierzała kupić, lecz szefowej. Wcześniej, w biurze, złożyła się z koleżankami na prezent dla kierowniczki, która w czerwcu przechodzi na emeryturę. Pieniądze „składkowe” włożyła do portmonetki i za nie miała kupić upominek. W portmonetce znajdował się łącznie prawie tysiąc złotych.
Potęga internetu
Córka księgowej wstawiła ogłoszenie na Facebooka. Pisała, że mama jest księgową, ma 62 lata i nigdy nie przydarzyła się jej podobna sytuacja. Koleżankom z pracy będzie musiała oddać pieniądze, a jeszcze swoje straciła. Internauci udostępniali post. Po paru godzinach do autorki anonsu odezwała się inna kobieta. Znalazła na ławce torebkę z nietkniętą zawartością.
Post już zniknął. Nie tylko ta historia dobrze się zakończyła. Inna bydgoszczanka też zgubiła portfel, akurat z banknotami na czynsz. Zanim spostrzegła, że go nie ma, przeczytała w sieci informację o znalezionym portfelu. Była zaskoczona: wpis przecież jej dotyczył.
Mężczyzna na chwilę położył saszetkę na dachu samochodu. Wsiadł i ruszył. Saszetka spadła. Para bezdomnych na nią się natknęła. Wewnątrz były dokumenty. Znalazcy łatwo trafili do właściciela. Nie zadaliby sobie trudno, ale żal im się go zrobiło, ponieważ w męskiej torbie zauważyli też wypis chorego dziecka ze szpitala.
Niekiedy świadkowie stają się mimowolnymi bohaterami. Bydgoszcz: Ukrainka z Ukraińcem wracali z pracy. Zobaczyli, jak starsi ludzie wyrzucają foliowy worek przez okno mieszkania w bloku. Ukraińcy myśleli, że to są śmieci, a to były pieniądze i złota biżuteria. Zadzwoniliby od razu na policję, ale nie znają polskiego. Obcokrajowiec zauważył radiowóz i podszedł do niego. Okazało się, że funkcjonariusze przyjechali na zgłoszenie starszego państwa, które stało się ofiarą oszustów. To wyłudzacze, podający się za policjantów, namówili seniorkę i jej męża do spakowania kosztowności w worek i wyrzucenia ich przez okno, niby dla bezpieczeństwa. Tyle że worek podnieśli nie oszuści, a para z Ukrainy.
Niekiedy nerwy są większe, gdy człowiek gubi dokumenty. Trzyosobowa rodzina wybierała się na zagraniczny urlop. Na lotnisku mąż nie mógł nigdzie znaleźć paszportu. Pasażerowie mieli przygotowywać się do odlotu, a on wciąż był bez dokumentu. Żona zaczęła płakać, że nie wyjedzie sama z synem, nie zostawi męża. Nie musiała: pani w kiosku znalazła paszport, rozpoznała na zdjęciu właściciela i do niego podeszła.
Znaleźne według przepisów
Uczciwi mogą otrzymać nagrodę. To znaleźne. Zgodnie z przepisami o rzeczach znalezionych, „znalazca przechowujący rzecz, który uczynił zadość swoim obowiązkom, może żądać znaleźnego w wysokości jednej dziesiątej wartości rzeczy (...)”.
Masło w promocji
Bywa i tak: emerytka kupiła pięć kostek masła w promocji. Zapłaciła, ale opuściła sklep bez towaru. Gdy kasjerka się zorientowała, klientki już nie było w markecie. Pani, stojąca w tej samej kolejce, ale z tyłu, znała starszą kobietę, która zostawiła towar. Wzięła go i oddała kobiecie. Tamta rzekła: „Dzisiaj masło w cenie złota. Z tych odzyskanych kostek cieszę się bardziej niż z łańcuszka na gwiazdkę”.