Eckardt otrzymał swoją funkcję z rekomendacji PiS. Jak informowaliśmy, jego dymisji zażądał sam prezes Jarosław Kaczyński, na spotkaniu z liderami kujawsko-pomorskiego PiS. A ci nazajutrz udali się do marszałka Piotra Całbeckiego.
- W najbliższy poniedziałek chcę się spotkać w tej sprawie z Piotrem Całbeckim - powiedział nam wczoraj szef sejmikowego klubu PO Leszek Kawski. - Od marszałka dochodzą do nas bowiem sprzeczne informacje. Raz mówi się, że nie będzie wniosku o dymisję Eckardta, potem słyszymy coś odwrotnego. Na razie nic do mnie nie wpłynęło, ale klub zbiera się dopiero za dwa tygodnie.
- PO nie będzie się mieszać do rozgrywek w PiS - mówi wojewódzki lider PO, poseł Tomasz Lenz. - Jak na razie, ta trudna dla nas koalicja daje sobie dobrze radę. Odwołanie Eckardta może grozić zawaleniem tej misternej konstrukcji. Przypomnę, że to nie liderzy PiS, ale jedynie marszałek Całbecki może złożyć sejmikowi wniosek o jego dymisję.
Przed spotkaniem partyjnych liderów z prezesem Kaczyńskim mówiło się o szybkim zwołaniu Rady Regionalnej PiS. Do niej bowiem należy formalna decyzja o cofnięciu wicemarszałkowi rekomendacji. Ostatnie jej posiedzenie odbyło się... latem ub. roku. Ale teraz, po ujawnieniu przez "Pomorską' zakusów na Eckardta, sprawa ucichła. Nieoficjalnie wiemy, że w obronie wicemarszałka interweniował u Kaczyńskiego sam ojciec Tadeusz Rydzyk i prezes PiS na razie odpuścił.
- Nie chcę komentować tej całej sytuacji - mówi Maciej Eckardt. - Od pewnego czasu skupiam się głównie na pracy w zarządzie województwa. Nie mam czasu na zagłębianie się w gry, których sam do końca nie rozumiem.
