Grudziądz: Warsztaty Terapii Zajęciowej Mniszek
- Będziemy walczyć dalej - zapowiada Romana Strzelecka, kierowniczka placówki. Dziś głos zabiorą rodzice niepełnosprawnych.
Zamęt - to słowo najlepiej oddaje to, co dzieje się obecnie w Warsztatach Terapii Zajęciowej na osiedlu Mniszek. O przyszłość boją się wszyscy: niepełnosprawni uczestnicy, instruktorzy i szefowie placówki.
Kierowniczka WTZ w Mniszku: Rezygnuję ze stanowiska
Powód?
Miasto rozwiązało umowę, na mocy której Stowarzyszenie na Rzecz Młodzieży Niepełnosprawnej Ruchowo prowadzi WTZ w Mniszku.
- Koniec obowiązywania umowy przypada na 30 czerwca 2012 roku - informuje Magdalena Jaworska-Nizioł, rzeczniczka prasowa Urzędu Miejskiego.
Jednocześnie stowarzyszenie otrzymało wypowiedzenie umowy najmu zajmowanego lokalu. Z końcem czerwca WTZ ma przejąć inny "podmiot".
- Wyłoniony zostanie wcześniej, aby umożliwić płynną kontynuację funkcjonowania warsztatów.
Dotychczasowi uczestnicy będą mogli w dalszym ciągu uczestniczyć w zajęciach - tłumaczy rzeczniczka Ratusza. I podkreśla, że miasto zerwało umowę ze stowarzyszeniem, bo WTZ funkcjonowały nieprawidłowo.
Kierowniczka jest zrozpaczona
Inaczej sprawę widzi Romana Strzelecka, która jest jednocześnie prezesem stowarzyszenia i kierowniczką WTZ.
Byłam szantażowana przez urzędników. Stosowali wobec mnie mobbing - twierdzi Strzelecka. - Ratusz chciał, żebym przeprowadziła konkurs na stanowisko nowego kierownika warsztatów. Poza tym przedstawiciel urzędu miał zasiadać w komisji konkursowej. Nie zgodziłam się, bo zgodnie z prawem, stowarzyszenie samo rekrutuje pracowników. Potwierdza to opinia wydana przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej.
Romana Strzelecka zapowiada, że nie zamierza tak łatwo oddawać warsztatów. Twierdzi, że murem stoją za nią zarówno niepełnosprawni uczestnicy zajęć jak i ich rodzice. Dziś w WTZ odbędzie się ich zebranie.
W rachunkach panował bałagan
Afera wybuchła po tym, jak w sierpniu 2011 roku "Pomorska" opisała nieprawidłowości związane z tzw. treningiem ekonomicznych.
Kontrola Urzędu Miejskiego wykazała, że niektórzy instruktorzy nie wpłacali systematyczne pieniędzy na konta podopiecznych, ale je przetrzymywali. Urzędnicy wykryli też bałagan w prowadzeniu rachunków.
Nikogo na kradzieży pieniędzy nie przyłapano, nie powiadomiono też prokuratury.
Ratusz zobowiązał Romanę Strzelecką do złożenia wyjaśnień. Chciał też, aby zrezygnowała ona z szefowania warsztatom. Strzelecka co prawda złożyła wypowiedzenie, ale zarząd stowarzyszenia prowadzącego WTZ go nie przyjął.
Następnie urząd zażądał, aby szefowa WTZ przygotowała program naprawczy. To nastąpiło w październiku.
Ostatecznie, na początku listopada urzędnicy uznali, że program jest niespójny oraz nie ma przełożenia na konkretne działania.
Czytaj e-wydanie »