Zarząd powiatu sępoleńskiego, co jest zrozumiałe, szuka możliwości jeśli nie zarobienia, to przynajmniej oszczędzenia kilku złotych. Gdy pojawiła się możliwość wynajęcia dwóch pięter sypniewskiego internatu, samorządowcy usiedli do wstępnych rozmów z przedsiębiorcą. Nikt nikomu nic nie obiecał, nakreślono jedynie wstępne ramy współpracy.
To jednak wystarczyło, by rozpętała się mała burza, zwłaszcza w sypniewskiej szkole. Problem bowiem był w tym, że w budynku, gdzie miałby powstać tymczasowy hotel dla pracowników zagranicznych, na dolnych piętrach i na parterze są pomieszczenia szkolne, a na pierwszym piętrze jest internat dla uczniów.
W internacie na piętrach mogłoby zamieszkać kilkudziesięciu pracowników. Mogłoby, bo temat jest już nieaktualny. - Przedsiębiorca, z którym rozmawialiśmy na ten temat, zrezygnował z wydzierżawienia części internatu bez podania przyczyny - mówi „Pomorskiej” starosta Jarosław Tadych. - Mieliśmy nad tym skupić się na ostatnim posiedzeniu zarządu, ale tematu już nie ma.
Tadych mówi, że do tej pory były to tylko wstępne rozmowy, a zarząd powiatu ostrzegł dzierżawcę o wszystkich wymaganiach i warunkach, które musiałby spełnić. Zaczynając od sanepidu, po ochronę przeciwpożarową i innych. To jednak nie wszystko. W grę wchodziło na początek wynajęcie dwóch pięter tylko na okres kilku miesięcy, więc trudno byłoby też zainwestować jakieś środki w przystosowanie budynku.
Zarząd powiatu sępoleńskiego nie chciał zgodzić się na umowę długoterminową, gdyż w planach jest przekazanie szkoły w Sypniewie pod skrzydła ministerstwa. Czy tak się stanie, okaże się być może wkrótce.
Rodzice, rada pedagogiczna i mieszkańcy z Sypniewa mogą więc spać spokojnie.
Wideo: Pogoda na dzień (14.10.2016) | KUJAWSKO-POMORSKIE