- Jesteśmy jedną z większych placówek oświatowych w powiecie lipnowskim - twierdzi dyrektor Kazimierz Godlewski. - Codziennie z obiadów przygotowanych w naszej kuchni korzysta prawie siedemset osób.
Żeby wyżywić taką ogromną gromadę, trzeba nie lada doświadczenia. - Pracuję w tym fachu już ponad dziesięć lat, więc doświadczenia mi nie brakuje - zapewnia Katarzyna Badura, intendentka. - Nasza kuchnia jest dobrze wyposażona, pracuje tu świetna załoga, więc większych kłopotów nie ma.
Każdego dnia trzeba ugotować i wydać trzeba prawie siedemset obiadów. Zupy - takie, które dzieci lubią najbardziej - pomidorową, ogórkową, żurek, itp. Na drugie danie: kotlet schabowy, kurczak, gulasz wołowy, ryba... Do tego surówka oraz kompot. Tradycyjnie, smacznie i zdrowo... No, może poza zdrowym szpinakiem, którego nie dało się jednak przepchnąć w szkolnym menu.
Za te smaczne obiady zapłacić trzeba od 3,5 do 4 złotych. Ale płaci tylko niewielka liczba stołowników, dla zdecydowanej większości - w styczniu na przykład dla 667 dzieci - obiady były za darmo.
- Do wyżywienia dzieci w placówkach oświatowych dopłaca gmina, jest też fundusz od wojewody - mówi Maria Jagielska, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Na wyżywienie dzieci w styczniu wydano 26,7 tys. złotych, z czego 5,8 tys. gmina przeznaczyła z własnego budżetu.