Spis treści
Najwyższy odsetek zadłużonych przedsiębiorstw odnotowano w województwie śląskim (10,38 proc.), a następnie kujawsko-pomorskim (10,01 proc.) i dolnośląskim (9,98 proc.).
Kłopoty na Kujawach i Pomorzu. Na czym zarabiać?
Zajmujemy więc pod tym względem niechlubne drugie miejsce w kraju - wynika z najnowszej edycji „Rankingu rzetelności polskich przedsiębiorstw” opracowanego przez ekspertów Rzetelnej Firmy na podstawie danych Krajowego Rejestru Długów.
Niestety, na tym nie koniec hiobowych wieści.
- Najwyższe zadłużenie w przeliczeniu na 1000 firm jest na Mazowszu - 3 884 602 zł,
- a kolejne pozycje zajmują Śląskie (3 831 878 zł) i
- Kujawsko-Pomorskie (3 595 099 zł). Czyli, znów jesteśmy na podium - tym razem na 3. pozycji.
Autorzy "Rankingu rzetelności polskich przedsiębiorstw" podkreślają jednak, że sytuacja jest o tyle wyjątkowa, że druga połowa ubiegłego roku nie była dobra dla gospodarki. W wielu branżach produkcja i sprzedaż malała, rosło zadłużenie.
Dlaczego u nas jest szczególnie źle?
- Mówiąc delikatnie, te wyniki nie są dla nas imponujące i nie napawają optymizmem - komentuje Łukasz Gliński, prezes Pracodawców Pomorza i Kujaw. - Wiadomo, że nigdy nie byliśmy bogatym regionem, a zawsze daleko w drugiej połowie, czyli zdecydowanie wśród tych gorszych. Dominuje u nas rolnictwo, a jaka jest sytuacja w tej branży, to chyba każdy widzi. Gospodarzom nie pomaga Zielony Ład, ale miejmy nadzieję, że to ich przejściowe kłopoty. Przemysłem też nie stoimy, nigdy nie był u nas skupiony, ani rozwinięty. Podnoszenie w tej sytuacji płacy minimalnej również nam nie pomaga.
Gliński znajduje jednak argumenty, jak sektor mógłby sobie radzić lepiej: - Mógłby! Nasze położenie, w sercu Polski, może bowiem sugerować, że to idealne miejsce dla usług logistycznych i transportowych i tak przez długi czas było. Byliśmy łącznikiem między Wschodem, a Zachodem. Jednak odkąd są poważne problemy na wschodniej granicy, sytuacja się mocno pogorszyła. Byliśmy liderem w transporcie, a teraz? Firmy z tej branży radzą sobie coraz gorzej! I nic nie wskazuje, by mogło być lepiej.
Przewoźnicy z regionu: - Uderzają w nas z różnych stron!
- Niestety, mogę tylko potwierdzić, że jest coraz gorzej - nie kryje Adam Jędrych, prezes Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych im. Dionizego Woźnego. - Koszty cały czas rosną, a jest coraz mniej zamówień, do tego dochodzi blokowanie granic, wschodniej i zachodniej oraz protesty rolników. Co robić w tej sytuacji? Wziąć kosy i widły, po czym ruszyć, żeby ratować nasze biznesy? Musimy szukać objazdów, innej, o wiele dłuższej drogi, a za nadkilometry nikt nam nie zapłaci. Ponadto mocno wzrosły opłaty, jak np. za przejazd przez Niemcy. Nowy Pakiet Mobilności też sporo kosztuje. Na branży ciążą ogromne raty leasingowe za samochody, a przecież jak się mniej zarabia to trudniej je płacić.
"Kierowca kosztuje mnie 3000 euro, a ile kosztuje ukraiński?"
Jędrych podkreśla, że naszym przewoźnikom rośnie nieuczciwa konkurencja: - Gdy podliczę ZUS, wynagrodzenie czy wspomniany pakiet mobilności, okaże się, że jeden kierowca kosztuje mnie 3000 euro miesięcznie. Zaś ukraińskie ciężarówki bez problemu do nas wjeżdżają, a tamtych kierowców nie obchodzą ubezpieczenia i pakiet mobilności. Jeden z nich powiedział mi, że cieszy się, że zarobi na czarno 500 dolarów. Nielegalne przewozy kwitną! Widziałem na granicy, jak wygląda transport humanitarny, w pierwszych dwóch skrzynkach były bandaże, a całą resztę zajmował sprzęt rtv na handel.
Prezes K-PSPD zdradza, że 26 marca jedzie do Warszawy na spotkanie Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych: - Może coś wymyślimy, żeby wyjść z tej trudnej sytuacji. Może...
