
Kto zechce odkryć urodę Kujaw i Pomorza, nie pożałuje. Jest tu wszystko - lasy, urokliwe jeziora, czyste rzeki, uzdrowiska, tradycyjna wieś i zabytki
Tak reklamuje nasz region Urząd Marszałkowski. I dodaje, by "wyjeżdżając zabrać do domu dobre wspomnienia, toruńskie pierniki i słoik śliwkowych powideł z Doliny Dolnej Wisły".
Niby prawda, ale nie zmieni to ani o jotę szarej rzeczywistości i końcowych miejsc w rankingach województw. - To prawda, nasz region od strony walorów przyrodniczych jest piękny - mówi włocławski socjolog dr Andrzej Kowalkiewicz. - Ale co z tego, skoro niemal w każdym rankingu jesteśmy w ogonie? Nie mam pojęcia, gdzie tkwi przyczyna. Podejrzewam jednak, że województwo nie ma zwyczajnie szczęścia do dobrych gospodarzy. Mamy albo wojewodów przywożonych w teczkach, którzy tę funkcję traktują jako szczebel do dalszej kariery, albo miernych prezydentów miast i burmistrzów. A sejmik wojewódzki, zamiast inicjować programy rozwojowe i edukacyjne, zajmuje się partyjnymi rozgrywkami biorąc wzór z posłów z Wiejskiej.
Z ostatniego raportu CBOS "Jak się żyje w województwie kujawsko-pomorskim?" wynika, że pomaga nam nie tyle samorząd czy wojewoda, co... optymizm. W województwie od kilku lat rośnie zadowolenie z życia. W zdecydowanej większości jednak tylko prywatnego. 70 procent mieszkańców uważa, że prowadzi satysfakcjonujące życie. A ze swoich dzieci i małżonków zadowoleni są prawie wszyscy. Nawet ze stosunkowo niskich - w skali kraju - zarobków zadowolony jest co drugi z nas. To zaskakuje, ponieważ zarabiamy zaledwie 82 procent tego, co średnio w Polsce.
Pod względem zasobów oszczędności nasze województwo mieści się w średniej krajowej. Zdecydowana większość gospodarstw domowych nie ma w ogóle odłożonych pieniędzy (81 proc.), a reszta ma, tyle że niewielkie, zaledwie kilkutysięczne sumy. Co dwunasta rodzina stanowiąca wspólne gospodarstwo domowe, nie obniżając dotychczasowego poziomu życia, byłaby w stanie utrzymać się za zgromadzone oszczędności najwyżej trzy tygodnie; co szósta (18 proc.) przetrwałaby około miesiąca, a co czwarta (26 proc.) nie więcej niż trzy miesiące.
Od czterech miesięcy do pół roku za zgromadzone oszczędności mogłaby przeżyć co piąta rodzina. Strach przed utratą pracy odczuwa co piąty mieszkaniec regionu. Nic dziwnego - ponad połowa ma do spłacenia kredyty, pożyczki i raty.
Wynagrodzenia w regionach
Szacunkowe dane o wynagrodzeniach miesięcznych w I półroczu 2008 r. w wybranych województwach:
Mazowieckie 4600 zł
Dolnośląskie 3300 zł
Pomorskie 3350 zł
Wielkopolskie 3200 zł
Kujawsko-Pomorskie 2700 zł
Podlaskie 2550 zł
Według rankingu "Rzeczpospolitej" najsłabszą dynamikę rozwoju zanotowano w województwach Zachodniopomorskim, Podkarpackim i, oczywiście, Kujawsko-Pomorskim. To dziwne zważywszy na fakt, że hamulcem rozwoju dwóch pierwszych regionów jest peryferyjne położenie związane z brakiem dobrego powiązania komunikacyjnego z wielkimi miastami. Kujawsko-Pomorskie, położone niemal w centrum kraju, nie wykorzystuje - żałosna infrastruktura komunikacyjna! - swoich możliwości tranzytowych. Wyprzedzają nas nawet Warmia i Mazury.
Jesteśmy zadowoleni
Na pytanie CBOS "Czy jesteś zadowolony(a) z miejscowości swego zamieszkania
- 26 proc. odpowiedziało, że bardzo
- 53 proc. - raczej tak
- 5 proc. - raczej nie
- 2 proc. - zdecydowanie nie
Ale zdecydowanie najgorzej sytuacja gospodarcza wygląda w oczach młodszego pokolenia - tylko co trzeci mieszkaniec regionu dobrze ocenia swoje perspektywy na przyszłość. Nic zatem dziwnego, że w ciągu ostatnich lat co dziesiąty z nas już pracował na Zachodzie. Szacuje się, że w tej chwili za granicą pracuje około 40 tys. Kujawiaków i Pomorzaków. Większość w Niemczech (ok. 60 proc), Irlandii (15 proc.), Wielkiej Brytanii (12 proc.) i we Włoszech (10 proc.). Najbardziej jednak niepokoi co innego - niemal co czwarty mieszkaniec regionu chciałby wyjechać za granicę i zostać tam na stałe! Są to, oczywiście, przeważnie młodzi ludzie nie widzący tutaj swojej przyszłości. W kraju taką gotowość wyraża niewiele ponad 10 proc. Polaków.
- Ostatni krach finansowy w USA i Europie - mówi dr Kowalkiewicz - przyhamuje tę tendencję. Ale proszę zwrócić uwagę, że każdy ambitny młody człowiek, który chce w kraju zrobić zawodową karierę, po prostu wyjeżdża do Warszawy, Gdańska Wrocławia czy Poznania i tam szuka swojej szansy.
Co gorsza, większość absolwentów renomowanych uczelni w kraju nie wraca do Torunia, Bydgoszczy czy Grudziądza. Widoki na pracę są mizerne, a zarobki niższe.
Niemal co czwarty mieszkaniec regionu chciałby wyjechać za granicę i zostać tam na stałe! Są to przeważnie młodzi ludzie nie widzący tutaj swojej przyszłości }
Andrzej Kowalkowski nie obarcza "winą" jedynie władz samorządowych i politycznych. Aktywność społeczna mieszkańców Kujawsko-Pomorskiego jest mizerna: - Zaledwie siedmiu na stu obywateli regionu bierze udział w życiu społecznym. Zapewne to gonitwa za utrzymaniem w miarę przyzwoitego standardu życia sprawia, że swój wolny czas poświęcamy przede wszystkim na odpoczynek.
Co trzynasty ankietowany (8 proc.) należy do związku zawodowego, przy czym 5 proc. zrzeszonych jest w związkach innych niż dwie największe organizacje związkowe w Polsce. Do NSZZ "Solidarność" należy 2,5 proc. wszystkich respondentów, a do jednego ze związków skupionych w OPZZ - mniej niż 1 proc.
Może wynika to z faktu, że tylko pięciu obywateli na stu wierzy, iż ma wpływ na sytuację w ich gminie lub mieście. Prawie 60 procent jest przekonanych, że zwykły człowiek nie ma nic do powiedzenia na własnym terenie.
- Na szczęście ten sposób myślenia zaczyna się zmieniać - komentuje Kowalkowski. - Nawet jeśli nie zgadzam się z rodzicami protestującymi, np. przeciw likwidacji szkoły lub z mieszkańcami miasta żądającymi czegoś od burmistrza, cieszę się. Powoli do nas zaczyna docierać, że wspólne inicjatywy obywatelskie czy protesty to także demokracja. Lenistwo i bieda w większości to tylko wymówka.
Fatalna cenzurka
Aż 41 proc. mieszkańców województwa źle ocenia działania władz lokalnych w staraniach o naprawę i budowę dróg. 25 proc. uważa, że władze lokalne zupełnie nie dbają o rozwój turystyki. 23 proc. twierdzi, iż samorządy nie wspierają przedsiębiorczości i gospodarki.
Mamy jednak niezłą opinię o naszych włodarzach, którzy zabiegają skutecznie o unijne fundusze. Tylko 15 proc. z nas twierdzi, że władze lokalne marnują tę szansę.
Bo przyroda, toruńskie pierniki i słoiczek śliwkowych powideł to jednak mało, jak na XXI wiek.
