Tragedia na weselu w Zielonej Górze Krępie. Sprawą zajmuje się prokuratura
Krępa. Spokojna dzielnica Zielonej Góry. W sobotę (3 października) w miejscowej sali odbywało się wesele. Około godz. 19 radosną zabawę przerwał okropny wypadek. Na jedną z uczestniczek imprezy spadła kula dyskotekowa, która się zerwała z sufitu. Doszło do zatrzymania funkcji życiowych u 82-latki. Uczestnicy wesela zaczęli reanimować poszkodowaną. Później, gdy na miejsce dotarło pogotowie, ratownikom medycznym udało się przywrócić kobiecie funkcje życiowe i została przetransportowana do szpitala. Pisaliśmy o tym w artykule 4 października:
W środę (7 października), dowiedzieliśmy się w szpitalu w Zielonej Górze, że 82-letnia kobieta w wyniku odniesionych obrażeń niestety zmarła. Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Zielonej Górze. Dochodzenie prowadzone będzie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci (art. 155 kk). Pisaliśmy o tym w artykule 7 października:
Cierpi rodzina, cierpią znajomi i mieszkańcy Krępy
- To bardzo sympatyczni i dobrzy ludzie. Wiem, że ta pani była bardzo kochana i lubiana. Wszyscy się cieszyli, że w końcu to wesele mogło się odbyć, ponieważ sprawa koronawirusa ciągle im w tym przeszkadzała. Zrobili wszystko, co trzeba było zrobić. No i… po dwóch godzinach wszyscy musieli się rozjechać. A wczoraj (6 października – dop. red.) dowiedziałam się, że ta pani zmarła, więc tym bardziej przykro – mówi ze łzami w oczach jedna z mieszkanek Krępy.
- Bardzo trudno mi to komentować, ponieważ sam byłem na tym weselu. To była moja ciocia. Wszyscy, cała rodzina, bardzo cierpimy z tego powodu. Była bardzo kochaną osobą. Niestety przez ten nieszczęśliwy wypadek nie ma Jej już wśród nas - mówi pogrążony w żałobie sołtys Krępy, Tadeusz Budrewicz.
Po tym wypadku kładłem ją tak delikatnie, jak małe dziecko do snu do łóżeczka
Inny z uczestników wesela wspomina panią Helę jako wspaniałą kobietę. – Była dobra dla wszystkich. Miała pozytywny stosunek do życia i pozytywnie wpływała na innych ludzi – mówi mieszkaniec Krępy. – Tego wieczoru byłem tam. Po tym wypadku kładłem ją tak delikatnie, jak małe dziecko do snu do łóżeczka. Z taką lekkością, jakbym nie czuł tego jej ciała. To było takie dziwne uczucie, że to już jest koniec – opowiada łamiącym się głosem. - Być może gdybym wtedy ja tam stał, z 20 centymetrów bardziej na prawo, to ja bym dostał tą kulą. Być może nic by mi się nie stało. Może inaczej bym to uderzenie odebrał. Może inną głowę człowiek ma w wieku 65 lat, a inną w wieku 80 kilku… Trudno teraz kogoś winić za takie rzeczy. To jest złośliwość rzeczy martwych, że akurat stało się to w tym miejscu, w tym czasie i w tym momencie – dodaje.
Kula dyskotekowa w Krępie zabiła kobietę. – To było takie dz...
