Do młodej mieszkanki Poznania zgłosił się opiekun romskiej rodziny, który zobaczył TVN-owski dokument o bezpaństwowej Marysi. Jak się okazało, znał rodzinę Marii bardzo dobrze – opiekuje się nimi bowiem od lat. Gdy spytał się podopiecznych o wydarzenia z przeszłości doznał szoku.
- Okazało się, że w dniu narodzin ważyłam zaledwie 1600 gram. Kobieta, która mnie urodziła, przyjechała do Polski będąc w 5. miesiącu ciąży. Nie znała języka polskiego, nie miała ani pieniędzy ani warunków, aby wychowywać dziecko – relacjonuje młoda mieszkanka Poznania. W dniu narodzin noworodek nie potrafił oddychać samodzielnie, został umieszczony w inkubatorze. Lekarze mieli powiedzieć biologicznej matce dziecka, że ma się spakować i wyjść ze szpitala bo… mała Maria nie przeżyje!
- Kobieta była roztrzęsiona, chciała zabrać mnie ze szpitala. Szpital ją nastraszył i wezwał policję. Ona przez 22 lata była pewna, że ja nie żyję – tłumaczy wzburzona Maria, powtarzając słowa kobiety, która ją urodziła: ja jakby zmartwychwstałam! Odnaleziona po latach rodzina traktuje ją jak cud.
Maria Domitru zyskała rodzinę. Ma dwóch biologicznych braci i młodszą siostrę, która właśnie skończyła 18 lat. Widać uderzające podobieństwo Marysi i jej braci. Rodzina jest pochodzenia romskiego i mieszka w jednym z dużych wielkopolskich miast. Pierwsze rozmowy i spotkania już za nimi. W pierwszym połączeniu przez komunikator, mama Marysi, niezwykle do niej podobna, popłakała się.
- My nie wierzyliśmy, że ty żyjesz – mówiła kobieta przez łzy kobieta, która w październiku 1999 roku wyszła z poznańskiego szpitala bez swojego dziecka. Już za kilka dni Maria i jej rodzina spotkają się osobiście. Po raz pierwszy od 22 lat.
- Nie ma co płakać, trzeba się cieszyć – powiedziała Maria w pierwszej w życiu rozmowie ze swoją rodzicielką. Rodzina zawiadomiła już swoich rumuńskich bliskich o odnalezieniu kobiety. Wszyscy byli w szoku.
Maria Domitru. Odzyskała rodzinę po 22 latach
Maria, mimo że z rezerwą podchodzi do odnalezionych po latach bliskich, zyskała rodzinę, a co najważniejsze, wszystko wskazuje na to, że wkrótce otrzyma rumuńskie obywatelstwo. Wówczas będzie się mogła starać o kartę pobytu w Polsce. Jak twierdzi – w ciągu ostatnich dwóch tygodni, jej życie zmieniło się o 180 stopni! Mimo wielkich zmian, które wydarzyły się w jej życiu, młoda kobieta stara się być silna.
- Czuję się Polką i jestem wdzięczna za wychowanie się tutaj – mówi. Czy ma żal do szpitala?
- Dla mnie to nie pojęte, jak można w ten sposób potraktować człowieka, ona naprawdę cierpiała – dodaje.
Lata 90. były specyficznym czasem. Wiele młodych Rumunek i Rumunów szukało lepszego życia w Polsce. W całej Wielkopolsce mieszkało wielu Rumunów, którzy niekoniecznie zajmowali się legalną pracą. Często zdarzały się fałszerstwa dokumentów. Czy szpital potwierdzi wersję zdarzeń rumuńskiej matki? Nie wiadomo. Po 22-latach niemożliwe będzie ustalenie, co wydarzyło się w październiku 1999 roku. Akta urodzonych w placówce dzieci niszczone są po 20 latach.
- Kobieta, która mnie urodziła, wcale mnie nie porzuciła. Przez całe swoje życie żyłam w kłamstwie! - podkreśliła Maria Domitru, wychowana w polskiej tradycji i kulturze, jeszcze bezpaństwowiec.
Źródło: gniezno.naszemiasto.pl
