- Jak to jest z naszymi paniami, ich bezpieczeństwem w powiecie brodnickim?
- W ostatnich latach dobrze. Prawie nie mamy doniesień o jakichkolwiek napadach na kobiety. Zdarzały się sporadyczne zgłoszenia o próbach wyrywania torebek starszym paniom, idącym w dość nietypowej porze do kościoła. Jednak ogólnie mogę powiedzieć, że powiat brodnicki jest spokojny i nasze panie tak też mogą się czuć.
- To zasadniczo dotyczy samego miasta. A jak ma się sprawa w odniesieniu do mieszkanek wsi? Sama mieszkam na wsi, więc to zagadnienie jest mi bliskie.
- Tutaj od lat jest wyjątkowo spokojnie. Wiejskie kobiety, nawet te, które często muszą przemierzać samotnie pieszo czy rowerami polne czy leśne drogi nie mają powodu do niepokoju. Jeśli już czegoś powinny się bać, to nie żadnych czynnych napastników, tylko odwiedzających ich domostwa cwanych oszustów. Ci właśnie potrafią się podawać za akwizytorów, ankieterów, dobrych znajomych ich dzieci czy wnuków. Zdarza się, że przybywają do domów, opowiadają rozmaite bzdury próbując wzbudzić sympatię i wiarygodność. A to już wstęp do różnych oszustw i kradzieży. Uważajmy na takich gości.
- Weszliśmy w trudny czas. Mamy krótkie dni, długie wieczory. Ale to nie powód, aby schować się w domach i z nich nie wychodzić. Kobiety wracają z pracy po zmroku, robią zakupy. Jak powinny na siebie uważać?
- Nie powiem niczego nowego. Najlepiej, kiedy panie w wieczorowej porze mogą wracać do domów w towarzystwie. Tak jest bezpieczniej. Kiedy jest to niemożliwe, niech unikają ciemnych, bocznych uliczek, alejek parkowych czy niepewnych skrótów. Lepiej trochę nadłożyć drogi, także dla zdrowia, pójść bardziej uczęszczaną i jasną ulicą. No i nie prowokować potencjalnych zbirów do działania.
- Co to znaczy nie prowokować?
- Nie obnosić się ze swoim bogactwem. Nie ubierać się wyzywająco, co zasadniczo dotyczy młodych dziewcząt. Nie obwieszać się złotą biżuterią i drogimi strojami. Skromność zawsze popłaca.
- Załóżmy, że robimy co możliwe aby nie zwracać na siebie uwagi. Zachowujemy maksymalną ostrożność, ale... Któregoś wieczoru musimy wracać do domu pieszo, pustą ulicą. Nagle wyrasta przed nami okropny drab, łypiący zachłannym okiem na torebkę a nawet na jego właścicielkę...
- W takich momentach nie zgrywać bohaterki. Jeśli czujemy się na siłach - uciekać ile sił w nogach. Nie wzywać pomocy, bo mało kto na to reaguje. Krzyczeć "pali się". Dobrze jest mieć przy sobie gwizdek i z całej mocy z niego korzystać. To będzie moment zaskoczenia dla napastnika.
Podobno sprawdza się lakier do włosów, którym można dać po oczach takiemu typowi. W momentach zagrożenia raczej nie pertraktować z nim, tylko oddać wszystkie co cenniejsze przedmioty które mamy przy sobie. Zdrowie i życie jest ważniejsze niż pieniądze czy komórka razem z torebką. Poza tym, większość pań, z moich obserwacji również mieszkanek naszego powiatu jest nieświadomie doskonale "uzbrojona". Dobrą broń stanowią długie paznokcie, liczne pierścionki na dłoniach, które mogą zastąpić kastet. Pomocne bywają szpilki czy ostre czubki modnych butów. Potraktowany tym delikwent boleśnie odczuje kontakt z nimi.
- A jak wygląda sprawa obrony koniecznej, kiedy napadnięta kobieta wszystkimi dostępnymi metodami próbuje się bronić? Słyszałam kiedyś o zdarzeniu, gdy niepokojona przez namolnego typa kobieta tak mocno zdzieliła go po głowie niesioną w siatce głową kapusty, że nieszczęśnik nie tylko padł, ale doznał pęknięcia czaszki.
- To złożony problem. W momencie napadu nikt nie zastanawia się nad tym, czy nie zrobi krzywdy bandycie. Niestety, bywa i tak że ofiara napadu w majestacie prawa czasami staje się stroną krzywdzącą napastnika. Niezależnie od tego musimy się w razie konieczności bronić. I ważne, w chwili potencjalnego napadu starajmy się zapamiętać jak najwięcej cech charakterystycznych napastnika. Po samym zdarzeniu jak najszybciej powiadomić policję, przełamując strach i wstyd. To pomoże nam w szybkim schwytaniu przestępcy.