Jak poinformował w czwartek wieczorem "The Himalayan Times" grudziądzanie na szczyt weszli 24 maja. W drodze powrotnej ze szczytu u 70-letniego Lecha stwierdzono objawy choroby wysokościowej. Lecha ewakuowano śmigłowcem z wysokości 6,6 tys. metrów n.p.m.
Lech i Wojciech Flaczyńscy wyruszyli w Himalaje. Ich cel to Makalu! [zdjęcia]
Nepalska gazeta informuje, że grudziądzanie na szczyt Makalu weszli 24 maja. Cytując Wojciecha Flaczyńskiego, dodaje, że w drodze powrotnej Lech stracił latarkę i poczuł się słaby. Silny wiatr utrudniał im dotarcie do najwyżej położonego obozu IV. Kiedy tam dotarli, spędzili w nim trzy noce, bo pogoda uniemożliwiała kontynuowanie zejścia. Skończyło się im jedzenie.
Jak donosi "THT" 28 maja grudziądzanie dotarli do obozu trzeciego, ale wtedy Lechowi skończył się tlen. "Postanowiłem ponownie udać się do obozu IV, aby znaleźć butle z tlenem zostawione przez innych wspinaczy" - powiedział nepalskiej gazecie Wojciech. Udało się znaleźć butlę. Lech miał jednak poważne objawy choroby wysokościowej.
Grudziądzanom udało się zejść do obozu drugiego, z którego wezwali pomoc. Z tego obozu, na wysokości 6,6 tys. m n.p.m. zostali ewakuowani śmigłowcem.
Lech Flaczyński trafił najpierw do kliniki CIWEC w Katmandu. Ale został przewieziony do znacznie większego, międzynarodowego szpitala.
Wojciech Flaczyński na Makalu wspinał się bez pomocy dodatkowego tlenu.
- Cieszymy się, że są już na dole. Gratulujemy im zdobycia szczytu. Jednak wciąż martwimy się o zdrowie taty - mówi "Pomorskiej" Ania Flaczyńska-Kaczmarek, siostra Wojtka, córka Lecha.
Festiwal Food Trucków 2018 w Bydgoszczy.