Piast to rywal, którego bardzo szanuję. Kolejny rok ich wyniki potwierdzają pracę trenera i całego klubu. To nie jest przypadek, że ta drużyna została mistrzem i teraz też o nie walczy. Nie podchodzę jednak do tego meczu w kategoriach rewanżu za to, co było wcześniej. Można wygrać z danym rywalem 100 razy, a za kolejnym razem nie ma to żadnego znaczenia - podkreślał przed sobotnim meczem z Piastem Gliwice trener Legii Aleksandar Vuković. Serb nawiązał do tego, że w bieżącym sezonie gliwiczanie dwa razy pokonali legionistów - 2:0 w październiku i 2:1 w marcu przy Łazienkowskiej.
"Vuko" mógł w ostatnich dniach narzekać na plagę kontuzji. Poza Marko Vesoviciem i Arvydasem Novikovasem dotknęła ona zwłaszcza napastników: Jose Kante, Vamarę Sanogo i Tomasa Pekharta, który urazu doznał na rozgrzewce przed meczem z Jagiellonią (0:0). Na szczęście Czech szybko wrócił do zdrowia i przeciwko Piastowi zagrał od pierwszej minuty. Poza nim Vuković do dyspozycji w ataku ma tylko 18-letniego Macieja Rosołka (który dopiero wraca do formy po kontuzji) i 17-letniego Szymona Włodarczyka, który nie zadebiutował jeszcze w meczu pierwszej drużyny.
ZOBACZ TEŻ:
- Jak długo pracują trenerzy w Ekstraklasie? Tylko czterech ponad rok! [RANKING]
- Wymarzona jedenastka Legii. Co za paka!
- Celebrytki zakochane w angielskiej piłce. Komu kibicują?
- Najgorsze kluby w Polsce. Cały sezon bez punktu!
- Sokołowski: Niższe ligi muszą czekać na wygaśnięcie pandemii
- Zobacz "ustawiony" finał Pucharu Polski z 1998 r. [WIDEO]
Obie drużyny rozpoczęły mecz ostrożnie. Atakiem pozycyjnym grali gospodarze, głośno wspierani przez kibiców, którzy mogli pojawić się na trybunie w ograniczonej liczbie. Klarownych sytuacji brakowało, choć pięknym rajdem zakończonym strzałem (obronił František Plach) popisał się Luquinhas. Piast odpowiedział nieznacznie niecelnym uderzeniem Mikkela Kirkeskova. W końcówce próbowali jeszcze Walerian Gwilia i Patryk Sokołowski, ale strzał Luquinhasa pozostał jedynym celnym w pierwszej części gry.
Po przerwie gra się nieco ożywiła. W ciągu dwóch minut dwie dynamiczne akcje Luquinhasa nieprzepisowo przerwał Bartosz Rymaniak. Obrońca Piasta z dwiema żółtymi kartkami musiał opuścić boisko. Zamiast na gospodarzy, podziałało to jednak mobilizująco na gliwiczan. Po chwili w niegroźnej sytuacji Paweł Wszołek sfaulował w polu karnym rywala, a jedenastkę pewnie wykorzystał Jorge Felix. Hiszpan ma zresztą patent na Legię - strzelił tej drużynie gola w każdym z trzech meczów tego sezonu.
ZOBACZ TEŻ:
- Wymarzona jedenastka Legii. Co za paka!
- Urocza partnerka włoskiego napastnika. Wyleciał przez nią z klubu [ZDJĘCIA]
- Antolić: W Chorwacji bywają łatwe mecze, w Polsce nigdy
- Tomas Pekhart: Polski futbol będzie mi pasował [WYWIAD]
- Snajperzy i niewypały - napastnicy Legii ostatniej dekady
- Co robią legioniści, którzy pięć lat temu rozbijali Celtic?
Vuković próbował ratować sytuację zmianami. Na murawie pojawili się Mateusz Cholewiak (za Igora Lewczuka), Maciej Rosołek (za Andre Martinsa) i Luis Rocha (za Pawła Wszołka). Największe zagrożenie w polu karnym rywali stwarzał Pekhart, lecz Czechowi brakowało szczęścia i skuteczności.
W końcu się udało. W pole karne dośrodkował Michał Karbownik, główkował Maciej Rosołek, a Plach wpadł z piłką do bramki. Sędzia Szymon Marciniak potrzebował analizy VAR, ale w końcu wskazał na środek boiska. 18-latek ma nosa do ważnych bramek. W październiku został bohaterem kibiców z Łazienkowskiej, strzelając gola na 2:1 w końcówce spotkania.
LEGIA WARSZAWA PIAST GLIWICE 27.06.2020 RELACJA ZDJĘCIA KIBICE TRYBUNY
Mimo emocjonującej końcówki więcej bramek już nie padło. Oznacza to, że na wyłonienie mistrza Polski musimy jeszcze poczekać co najmniej tydzień. Legioniści zachowali jednak przewagę 11 punktów przewagi nad Piastem. Kolejny mecz rozegrają w sobotę. Czeka ich ligowy klasyk, o 17.30 zmierzą się z Lechem w Poznaniu. Kolejorz, jeśli wygra w niedzielę ze Śląskiem, zbliży się do lidera na osiem punktów.
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
ZOBACZ TEŻ:
