Lek na szrotówka

     Szrotówek kasztanowiaczek to znany dobrze Polakom owad niszczący liście kasztanowca. Zarządcy bydgoskich drzew wypowiedzieli mu wojnę. Jej efekty są już widoczne. - Naszym polem doświadczalnym uczyniliśmy Wyspę Młyńską - mówi Ryszard Łebek, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska bydgoskiego ratusza. - Część rosnących na niej kasztanowców zaszczepiliśmy, część owinęliśmy folią, wokół pozostałych grabimy liście.
     My sprzątamy
     To trzy metody obserwowane przez innego administratora miejskich drzew: Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. - My mamy ich w sumie około trzynastu tysięcy - informuje Bogumił Grenz, rzecznik ZDMiKP. - Są to różne gatunki. Kasztanowców jest niewiele. Rosną one przy Pestalozziego, Szymanowskiego i Ogińskiego. Dotychczas wygrabialiśmy liście wokół nich, a potem je paliliśmy. Przyglądamy się, jaki wpływ ma na kasztanowce foliowanie i szczepienie, i wydaje się nam, że bez tego ochronimy swoje drzewa. Porządek wystarczy.
     Potwierdzają to obserwacje kasztanowców z Wyspy Młyńskiej. Zaszczepione są dziś w gorszym stanie niż te, wokół których grabiono liście. Warto dodać, że jest to najtańsza metoda.
     - I podstawowa. Bo w kilogramie suchych liści kasztano-wca gromadzi się około pięciu tysięcy larw szrotówka - twierdzi Janusz Bordewicz, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska.
     Najlepsza metoda
     Folia ma zatrzymać szkodnika, gdy zacznie wspinać się na drzewa. Działa jak lep. Szczepienie natomiast wiąże się z nawiercaniem pnia i jest kosztowne. - Na dodatek to poważna ingerencja w przyrodę - podkreśla Tomasz Chmielnik z Międzynarodowego Towarzystwa Uprawy i Ochrony Drzew. - Tymczasem ona sama się obroni. My powinniśmy pomagać jej najłagodniej jak to możliwe. Tym bardziej, że nasze badania potwierdzają, że grabienie i palenie liści to najskuteczniejsza metoda walki ze szrotówkiem kasztanowiaczkiem.
     Urząd zorganizuje jesienią masową zbiórkę liści kasztanowca. W tym celu zostaną wydane specjalne worki. - Pełne odbierzemy i oddamy do spalenia - mówi Bordewicz.