Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze alarmują w sprawie koronawirusa. Dyrektor szpitala w Toruniu odpiera zarzuty. Sprawę bada prokuratura

mc,mo
Błażej Antonowicz
Pracownicy Szpitala Miejskiego w Toruniu twierdzą, że problem zagrożenia zakażeniem SARS-CoV-2 nie dotyczył tylko oddziału hematologii ale też innych jednostek. Kierownictwo odpowiada na zarzuty "dezorganizacji i zaniedbań".

- List lekarza z Miejskiego Szpitala Specjalistycznego stał się podstawą dla prokuratury do wszczęcia postępowania sprawdzającego w sprawie zarzucanych nieprawidłowości - informuje Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

Śledczy skierowali wniosek do sanepidu o przeprowadzenie kontroli w szpitalu. Od jej wyników zależy, czy podjęte zostanie śledztwo w sprawie sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia pacjentów i personelu (dużej grupy osób) poprzez szerzenie zagrożenia epidemiologicznego i choroby zakaźnej (art. 165 par. 1 Kodeksu karnego).

Przypomnijmy, że zamknięto tam oddział hematologii po wykryciu koronawirusa u chorego. Zakażonych zostało 30 osób, w tym lekarze i pielęgniarki. Jedna z pacjentek zmarła w piątek.

Następnie koronawirusa wykryto na oddziałach urologii i chirurgii. Łącznie w szpitalu miejskim w Toruniu zaraziło się 41 osób.

"Poziom absurdu, dezorganizacji, zaniedbań i zakłamania w naszym szpitalu przekracza już wszelkie granice" - napisał do nas jeden z lekarzy toruńskiej lecznicy. Twierdzi, że zakażeni SARS-CoV-2 pracownicy Oddziału Hematologii od wielu dni mieli kontaktować się z innymi w szpitalu nie mając pojęcia o "szalejącym zakażeniu w ich oddziale".

Szpital zaprzecza: "Najmniejsze podejrzenie możliwości zakażenia innych chorych (poza hematologicznymi) zostały zweryfikowane (negatywnie)".

W liście wskazano, że rzekomo testy na obecność koronawirusa miał wykonany tylko personel z hematologii oraz kilkoro pacjentów z innych oddziałów. Lekarz twierdzi, że "nie jest możliwe, aby wirus nie rozprzestrzenił się na cały szpital". - Wykonywanie testów na koronawirusa odbywa się na podstawie wytycznych zawartych w obowiązującej procedurze. (...) do chwili obecnej (...) wykonano łącznie 195 testów, w tym 165 testów osobom z personelu i 30 testów pacjentom - odpowiada dyrektor szpitala, Justyna Wileńska.

Dyrektor kieruje szpitalem od lutego, kiedy to przejęła tę funkcję po Krystynie Zaleskiej (żonie prezydenta Michała Zaleskiego) zawiadującej placówką przez poprzednich 25 lat.

W korespondencji, którą otrzymaliśmy, znajduje się fragment odnoszący się do Andrzeja Przybysza, wicedyrektora szpitala, który miał wizytować "oddziały pouczając (...), aby nie używano maseczek ochronnych ani przyłbic". Miał argumentować: "maska przed niczym nie chroni", "przyłbica - a po co to panu?", "personel niższy widzi, że chodzicie w maseczkach i przyłbicach i też żąda sprzętu ochronnego".

W liście znalazła się też informacja o tym, że rzekomo pracownicy administracji wykonują testy, ale tylko sobie. "Pani dyrektor Justyna Wileńska miała wykonywany test. Zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa miała wykonywany test ze względu na objawy sugerujące infekcję. Natomiast zastępca dyrektora ds. lecznictwa miał wykonywany test w dniu 20 marca, co było warunkiem dopuszczenia go do pracy po powrocie z Azji Południowo-Wschodniej - czytamy w korespondencji ze szpitala.

Poza tym podniesiono zarzut, iż rzekomo w trakcie oczekiwania na wyniki badań personelu i pacjentów Oddziału Kardiologii dyrektor nakazał ponowne przyjmowanie pacjentów. - To nieprawda, że personel, od którego pobrano wymazy i który nie otrzymał jeszcze wyników, nie został odizolowany - odpowiada szpital. - Oddział kardiologii funkcjonuje normalnie. Wykonany u podejrzanego chorego test wypadł ujemnie.

Koronawirus: aktualizowany raport z województwa kujawsko-pomorskiego

"Pan Andrzej Przybysz (...) przekazywał (...) wytyczne opracowane przez Światową Organizację Zdrowia, dotyczące zasad stosowania środków ochrony indywidualnej, w tym maseczek i przyłbic (...)" - czytamy w odpowiedzi szpitala podpisanej przez dyrektor Justynę Wileńską. "Nieprawdą jest, że (...) mówił personelowi "maska przed niczym nie chroni". Prawdą jest natomiast że, mówił "personel niższy widzi, że chodzicie w maseczkach i przyłbicach". Należy dodać, że mówił dalej "w sytuacjach, gdy nie jest to wymagane".

Z Uniwersystetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy do szpitala trafiły przyłbice wydrukowane w 3D. Spytaliśmy, czy faktycznie sprzętu nie użyto, bo nie miał atestu. - Dział higieny i epidemiologii wstrzymał na dwa dni ich wydanie celem otrzymania karty technicznej produktu - to odpowiedź przekierowana przez rzeczniczkę Kamilę Chyzińską.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska