- Prośba do Was. Mamy problemy w realizacji zdalnego nauczania. Brakuje nam laptopów. Możesz pomóc… - taki apel w ostatni czwartek, 2 kwietnia, wystosował do internautów Krzysztof Jankowski, dyrektor Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych. Odzew na Facebooku był błyskawiczny i - co ważne – skuteczny.
W domach dziecka i 8 tzw. mieszkaniach usamodzielnienia na terenie miasta przebywa łącznie 150 wychowanków, najmłodsze mają po kilka miesięcy, najstarsze są pełnoletnie. Wcześniej nie było problemu z odrabianiem zadań domowych i przygotowywaniem się do szkoły na następny dzień. - Z każdego komputera korzystało po kilkoro dzieci, po kolei, według potrzeb – mówi dyr. Jankowski. - Problem powstał, gdy zaczęła się pandemia.
To Cię może też zainteresować
Kłopot przez pandemię
W mieszkaniach usamodzielnienia (one prawie niczym nie różnią się od standardowych mieszkań, są zlokalizowane w typowych blokach albo kamienicach, tyle że lokatorami są właśnie dzieci z placówki) przebywa nawet po 14 małych wychowanków. Wśród nich przeważają dzieci i młodzież w wieku szkolnym. To dwie trzecie spośród wszystkich. Teraz, w czasie koronawirusa, nauka odbywa się zdalnie. Lekcje online są prowadzone w tym samym czasie dla prawie wszystkich uczniów. Nie dzieci, lecz organizatorzy lekcji w sieci decydowali o godzinach emisji niestandardowych zajęć.
Każdy uczeń tak samo – w tym samym czasie - potrzebuje więc sprzętu, na jakim mógłby śledzić lekcje i odrabiać zadania domowe, ale bydgoskiego zespołu nie było stać na zakup laptopów dla wszystkich. A przecież nie można było zrobić tak, żeby jedne dzieci miały od razu dostęp do internetu, a drugie miałyby czekać, aż pozostałe skończą. - Tylko w mieszkaniach usamodzielnienia mieszka prawie 100 dzieci. Brakowało łącznie 15 komputerów, zarówno dla dzieci ze szkół podstawowych, jak i ze średnich.
To dlatego dyrekcja zamieściła nieśmiało prośbę w sieci. Odzew i skutek były niemal natychmiastowe. „Dostarczone, oby służyło” - takich odpowiedzi było więcej.
To Cię może też zainteresować
Lekcje już bez przeszkód
- Jeszcze przed weekendem zgłosiły się do nas pierwsze osoby prywatne i firmy. Podarowały nam laptopy. Sześć komputerów jest zupełnie nowych, kolejnych dziewięć to używane sprzęty, ale w bardzo dobrym stanie. Bardzo dziękuję za wsparcie w imieniu naszych dzieci i swoim - mówi dyrektor placówki.
Od wczoraj każdy podopieczny może więc uczyć się na swoim stanowisku. Koronawirus nie pokrzyżuje żadnemu z nich już szkolnych planów, chociaż fakt, teraz życie w domu dziecka inaczej się toczy niż dotąd. - Hasło #zostańwdomu# nam przyświeca tak, jak każdemu powinno dzisiaj – dodaje Krzysztof Jankowski. - Podbramkowa sytuacja każdego z nas dotyczy. Wycieczki, wyjścia i wyjazdy dzieci zostały wstrzymane. Ograniczyliśmy również inne kontakty. Tymczasowo wstrzymaliśmy odwiedziny biologicznych rodziców u dzieci w placówkach, jak i wyjścia dzieci do rodzinnych domów.
Zakupy są robione, ale w innej formie. - Placówka-matka przy ul. Traugutta je nam organizuje i dostarcza – kontynuuje szef placówek opiekuńczo-wychowawczych.
Teraz wychowankowie szykują się do świąt wielkanocnych. Spędzą je też we własnym gronie.
Opustoszałe ulice Bydgoszczy. Tak wyglądało miasto w weekend [zdjęcia]
