Nerwowo na początek
Pierwszym Polakiem, który zaprezentował się drugiego dnia hakowych mistrzostw świata w Glasgow był rekordzista Polski na 60 m przez płotki Jakub Szymański. polska nadzieja na medal wystartowała w biegu eliminacyjnym numer trzy. Już na początku musiał mierzyć się ze sporym stresem jaki niewątpliwie mógł mieć miejsce po przerwaniu biegu. Jak się okazało w momencie startu halowy mistrz Polski lekko się poruszył. Ostatecznie sędziowie ocenili to zdarzenie na żółta kartkę oznaczającą ostrzeżenie. Po wznowieniu Szymański uzyskał czas 7,57, co zapewniło mu prawo startu w następnej fazie. W swojej serii zajął drugie miejsce przegrywając z Francuzem Justem Kwaou Matheyem, który legitymował się czasem 7,53.
Do półfinałów awansowało 24 zawodników: po trzech najszybszych z sześciu serii oraz sześciu pozostałych z najlepszymi czasami.
– Żółta kartka trochę mnie zdziwiła. Teraz będę musiał uważać jeszcze bardziej. Wydaje mi się, że zrobiłem ruch po tym, jak ruszył się zawodnik z Wielkiej Brytanii. Czuję luz. To był spacerek. Czasy w eliminacjach o niczym nie decydują. W półfinale trzeba będzie pobiec na 110 procent
– powiedział dla TVP Sport Szymański.
Awans w komplecie
Następnym Polakiem był Krzysztof Kiljan, który uzyskał trzeci czas w piątym biegu - 7,67.
– Małym kosztem przebiegłem eliminacje. Zrobiłem swoje bez nadmiernej agresji i nie popełniłem błędów. Eliminacje są najbardziej stresujące. To był dobry bieg, a w półfinale pokażę pazur. Jeśli zbliżę się do rekordu życiowego, to są szanse na finał
– przyznał Kiljan.
Półfinały i finał odbędą się w sobotniej sesji wieczornej.
(PAP)
